Czytam te grube tomiszcza, zarywam nocki, nie dosypiam a tu proszę jedna niewielkich rozmiarów książka i „rozwala system”. Petrze Dvořákovej udało się coś prawie ostatnio niemożliwego, czyli totalnie wyłączyła mnie z życia, bo koniecznie musiałam potowarzyszyć Basi w jej wyboistej drodze do dorosłości.
Mamy dwutorową narrację, historię poznajemy oczyma mamy i córki. Dwunastoletnia dziewczyna, wrażliwa i utalentowana w domu rodzinnym spotyka się z niezrozumieniem. Pozornie nic złego się nie dzieje, ale frustracja matki, agresja ojca i brak siostrzeństwa Kasi to koszmar dorastania nastolatki. Trochę to wszystko przerysowane, ale dojrzewanie takie jest. Niby dziewczynka ma sojuszników, niby w szkole się orientują, że nie wszystko w tym domu jest w porządku, ale niestety dorośli kiepsko wywiązują się z swoich zadań.
Dla mnie ta lektura ważna na kilku płaszczyznach. Jestem mamą dwóch córek, już prawie dorosłych, ale trudno było nie czytać tej książki w oderwaniu od rzeczywistości, czyli ich dorastania i nie zastanowić się ile w tym „odbiciu lustrzanym” było z naszych relacji. Pracuję też w szkole i tu ponownie temat do refleksji, jak wyłuskać z tłumu inne Baśki i jak je wesprzeć. I jeszcze szerszy problem, jak ludziom uzdolnionym nie podcinać skrzydeł. Jak widać pytań i rozważań mnóstwo. Dla mnie osobiście chyba najważniejsza książka tego roku. Dvořáková napisała powieść mieszczącą na niecałych dwustu stronach tony emocji i zrobiła to w świetnym stylu. Ja polecam bardzo.
Dvořáková Petra. Wrony. Stara Szkoła, 2020
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski