Mikołaj Grynberg: Jezus umarł w Polsce

Nie jestem pewna czy wiedząc o czym będzie ta książka zdecydowałabym się na nią w tym momencie. Kojarzyłam autora z opowieściami o Holokauście i tego się spodziewałam. No ale może i dobrze, bo dla takich osób jak ja, czyli nieoglądających telewizji, świadomie odcinających się od tego co w przestrzeni publicznej i ze szczątkowymi informacjami na temat, który porusza Mikołaj Grynberg w swoim reportażu to lektura wielkiej wagi.

Od razu napiszę, że już naprawdę rzadko reaguję tak emocjonalnie, a wczoraj słuchając audiobooka niejednokrotnie połykałam łzy. Autor rozmawia z ludźmi, którzy zaangażowani są w pomoc humanitarną na granicy polsko- białoruskiej. I to są fantastyczni bohaterowie, którzy w większości absolutnie nie chcieli uczestniczyć w tym o czym opowiadają. Właściwie każda z tych rozmów to „samograj”. To ludzie, którzy angażują się, bo zawiodło państwo i jego struktury. W większości tych historii wspólnym mianownikiem jest bezsilność ( żeby nie nazwać tego dosadniej) wobec systemowej eksterminacji ludzi. I to niestety nie jest fikcyjna teza. Rozmówcy autora opowiadają straszne rzeczy, mówią jak się w tym znaleźli, jak sobie radzą w tak ekstremalnych sytuacjach i jak reagują na to ich rodziny i sąsiedzi.

W centrum książki są uchodźcy, bo o „patowej” sytuacji na granicy ten reportaż. Mam pełną świadomość ( chociaż tego nie śledzę), że narracja, która towarzyszy tym wydarzeniom jest różna. W książce Grynberga wybrzmiewa jedna. Tam umierają ludzie. Autorowi udało się spotkać z dwoma osobami pracującymi w Straży Granicznej. Padają zarzuty, że ta „reprezentacja” była zbyt nikła. Być może, ale i tak bardzo niewiele zmieniłoby to w odbiorze opisanej sytuacji.

Przy takich lekturach bardzo ciężko napisać coś co w pełni odda skalę problemu, których dotyczą. Wydaje mi się, że nagłaśnianie tego, rozmowa o takich relacjach to już sporo, więc czytajcie i rozmawiajcie.

Grynberg Mikołaj. Jezus umarł w Polsce. Agora, 2023

Czyta: Tomasz Ignaczak, Bartosz Głogowski, Ewa Abart

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *