Kurban Said: Ali i Nino

Ali i Nino to historia napisana przez Lwa Nussimbauma pod pseudonimem Kurban Said. Biografia autora jest fantastycznym materiałem na film i książkę. Barwny życiorys Lwa został już zresztą opisany przez Toma Reissa i wygląda, że warto sięgnąć po tę lekturę choćby ze względu na tło wydarzeń. Tło wydarzeń powieściowych jest zresztą też tym co było najciekawsze w książce, która jest reklamowana jako jedna z najpiękniejszych opowieści o miłości. Główni bohaterowie to muzułmanin,  Azerbejdżanin Ali Chan Szyrwanszyr i Nino, chrześcijanka, gruzińska księżniczka. Uczucie, które ich połączyło musi pokonać przeszkody wynikające z różnicy kultur i religii. Szczęśliwie żyją  w miejscu gdzie ich światy się przenikają  i miłość przezwycięża wszystko. Do czasu kiedy wielkie tryby historii nie zaczynają niszczyć nie tylko tego co łączy maleńkich tego świata, ale zmiatają z mapy państwa i kolejny raz przesuwają granice. Ciekawie było obserwować jak autor pokieruje losami bohaterów, by mogli zostać razem. Oczywiście to tylko fikcja, ale czytając powieść trudno było się oprzeć wrażeniu, że Nussimbaum jej realia zna z autopsji. Książka powstała prawie sto lat temu i rzeczywiście Said mógł być obserwatorem wydarzeń w niej opisanych. Dla mnie jednak nie love story Zakaukazia było najbardziej fascynujące w tej lekturze, ale właśnie tygiel kulturowo, religijno, narodowościowy. Nawet przez chwilę sobie pomyślałam, że jednym z kolegów gimnazjalnych Alego mógł być Cezary Baryka. Jestem też w trakcie słuchania Turnieju cieni Elżbiety Cherezińskiej  i jakoś mi się to wszystko zazębia. Wracając do Ali i Nino to początkowo nie była to najłatwiejsza lektura. Trudno było mi się w nią wgryźć, przeszkadzał mi sposób narracji i nie chwytała za gardło opowieść miłosna. Być może dlatego, że narratorem był Ali, być może portrety psychologiczne postaci nie były mocno rozbudowane. Nie wiem. Nie do końca zaiskrzyło, ale sadzę, że warto tę  powieść przeczytać, odnaleźć Baku na mapie i spojrzeć na to miejsce z innej perspektywy. No i jeśli kiedykolwiek pojadę do Batumi to będę wiedziała kto to?

 

Z wielka pasją o tej książce opowiada Marcin Meller. Warto posłuchać.

Obejrzałam też ekranizację. Sadzę, że ze względu na temat może to być niezwykle ważna lektura i film dla narodów, które po długim okresie odzyskały niepodległość, a Ali ma wszelkie dane ku temu, żeby stać się bohaterem narodowym. Nie ma znaczenia, że to postać fikcyjna. Traktat wersalski był przez chwilę  jednak respektowany w Europie Środkowej (patrz np. Wielkopolska). Baku ze względu na ropę okazało się zbyt cennym dla rewolucjonistów radzieckich, by po nie nie sięgnąć. Ekranizacja jak zawsze nie pokazuje wszystkich niuansów książki, ale wizualizacja egzotycznej dla mnie części świata bardzo ciekawa. Wątek miłosny w filmie jest jeszcze bardziej spłaszczony i mam wrażenie, że średnio iskrzyło pomiędzy odtwórcami głównych ról. Książka przeniesiona na ekran z pewnymi zmianami. Większy nacisk położono na patriotyzm Alego (pozostał w Azerbejdżanie, gdy Nino była w Persji), miałam wrażenie, że innymi motywami kierował się w swoim postępowaniu. Fragment historii wpisany w opowieść miłosną. Dla tych co nie pamiętają jak to się skończyło do zobaczenia w nieco lukrowanej posypce.

 

Said Kurban. Ali i Nino. Grupa Wydawnicza Foksal, 2017

Tłumaczenie: Agnieszka Gadzała

Moja ocena: 4/6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *