António Lobo Antunes: Zadupia

No to chyba mam swoją książkę 2022 roku, a to dopiero styczeń. Uwielbiam zdania wielokrotnie złożone, a takie które niosą w sobie tak ważną opowieść mogłabym rozsupływać w nieskończoność. Książka Antunesa zawładnęła mną na kilka dni, pomimo że wcale nie jest zbyt obszerna.

Autor jest lekarzem psychiatrii, a powieść jest oparta o jego doświadczenia. Na początku lat siedemdziesiątych trafia do Angoli i tam jest świadkiem niewyobrażalnego. Antunes w powieści rozlicza się kolonialną przeszłością Portugalii, bezsensem wojny. „Zadupia” to jego spowiedź. Alter ego autora spotyka w nocnym lizbońskim barze kobietę, której opowiada o sobie. Jest to monolog pełen dygresji. Jego linearność łamią wtręty o dzieciństwie, młodości, związkach, rodzinie. Najtrudniejszym i najbardziej traumatycznym doświadczeniem pozostaje jednak pobyt w wojsku. Wojna, która demoluje życie bohatera pozostawia go z przeświadczeniem, że przyszłość nie istnieje, że nie można normalnie funkcjonować z bagażem przerażających wspomnień. Książka jest też rozliczeniem z portugalską dyktaturą Salazara. Antunes w drobnomieszczańskich salonach swoich ciotek widzi genezę makabry wojennej. Całe mnóstwo obserwacji, analiz, erudycyjnych drobiazgów, metafor w niespiesznej opowieści dowodzi ogromnego kunsztu pisarza. Dla mnie literackie wyzwanie ale też i uczta. Polecam gorąco, bardzo ważny antywojenny manifest. Wymagający też sporo od tłumacza. Świetny przekład.

Przy każdym rannym, który dostał w zasadce albo od miny, przychodziło mi do głowy to samo pytanie – mnie, dziecku Młodzieży Portugalskiej, katolickich pism „Wieści” i „Debaty” siostrzeńcowi katechetów i bliskiemu znajomemu Świętej Rodziny, która odwiedzała nasz dom w szklanym kloszu, popchnięty do tego strasznego kurzu w ogromnym zdumieniu – czy to partyzanci, czy Lizbona nas morduje, Lizbona, Amerykanie, Rosjanie, Chińczycy, banda pierdolonych skurwysynów, zmówionych żeby nam dojebać w dupę, w imię interesów, których nie ogarniam? Kto mnie wysłał na to zadupie z czerwonego kurzu i piasku…

Nieco nagie to mieszkanie, rzeczywiście, ale czy już sobie pani wyobraziła, ileż tu przestrzeni na marzenia, nie na marzenia o meblach, domowe, małżeńskie, pospolite, towarzyszące rozpaczliwemu przeliczaniu groszy, których brakuje na biureczko albo komodę, lecz marzenia tout court, bez wyraźnych celów ani uzgodnionych zadań.

Antunes António Lobo. Zadupia. Noir sur Blanc, 2021

Tłumaczenie: Wojciech Charchalis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *