Albert Kwiatkowski: Bah Bah. Iran dla dociekliwych

Seria „Świat dla dociekliwych” jest idealnie „skrojona” dla mnie. I nie ma żadnego znaczenia, że teoretycznie napisana jest dla dzieci. Tym razem zawędrowałam z twórcami książki do Iranu, a ponieważ ostatnio literacko trafiam tam dość często, to z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że „Bah Bah” powinno stać się lekturą obowiązkową dla interesujących się tym państwem.

Książki z tego cyklu prezentują kulturę różnych krajów: opowiadają o miejscach, postaciach, zabytkach, potrawach i pojęciach, o których niby coś wiemy, ale jak się okazuje całkiem sporo informacji uzyskujemy po ich przeczytaniu. Integralną częścią tego wydawnictwa są świetne ilustracje, czyli nie ma zdjęć i nie ma tylko oczywistych opowieści, ale jest kolorowo i ciekawie.

„Bah Bah” właściwie nie ma słabych momentów. Każda historia jest frapująca i do każdej chce się wracać wielokrotnie. Ja byłam przekonana, że już sporo wiem o tym kraju, ale Albert Kwiatkowski zaskoczył mnie kilka razy. Czy wiecie na przykład jaka jest najpopularniejsza przyprawa w Iranie i skąd się ją bierze? A wiecie, że gepardy nie żyją tylko w Afryce? Kto, poza wielbicielami Hanki Ordonówny, kojarzy irańskie miasto polskich dzieci? Od razu daje się odczuć, że ten „przewodnik” powstał z pasji i sympatii do Irańczyków i ich kultury. Ogromna musi być też wiedza autora o tym kraju, żeby z tej masy informacji wyłuskać te najatrakcyjniejsze i najbardziej interesujące dla docelowych odbiorców „Bah, Bah” czyli dzieci. Jest o skarbach tego kraju, jest o tradycjach tego rejonu, o rzeczach wyjątkowych na skalę globalną. Widać też fascynację Alberta Kwiatkowskiego językiem i dziełami literackimi Persji. Najważniejszym przesłaniem tej lektury jest jednak to, że Irańczycy to naród ludzi otwartych, pogodnych i gościnnych. Bardzo dumnym z swojej historii i tradycji, ale nie tak „strasznym” jak go „malują”. I za to „odczarowanie” twórcom wielki pokłon.

Kwiatkowski Albert. Bah Bah. Iran dla dociekliwych. Dwie Siostry, 2021

Ilustracje: Katarzyna Adamek-Chase

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *