Olaf Fritsche: Ucieczka Leonarda

Ucieczka Leonarda to pierwsza cześć serii o trojce przyjaciół, którzy za pomocą tajemniczego tunelu podróżują w przeszłość. Bohaterowie to energiczna, żywiołowa dziewczynka Lilly, lekki pechowiec, najostrożniejszy z całej trójki Magnus oraz mózgowiec, niezwykle zdolny Albert. Dzieci świetnie uzupełniają się umiejętnościami i cechami charakteru. To pozwala autorowi na zgrabne wplecenie ich „mocy” w treść opowieści. Przyjaciele mają jeszcze w odwodzie tatę Alberta niezwykłego wynalazcę czy mamę Lilly krawcową w teatrze. Wszystko to okazuje się bardzo ważne, ponieważ dzieciaki po pierwszej, niezbyt dopracowanej podroży w przeszłość, zaplanowały odwiedziny u Leonarda da Vinci. 

W tej przygodzie nieoceniona okazała się też pomoc  oswojonej kawki Alberta. Merlin był pośrednikiem pomiędzy dwójką przeniesioną w czasie a właśnie Albertem, który zarządzał podróżnikami w współczesności. Te doświadczenia zdobyli bohaterowie podczas pierwszego przejścia tunelu. Sprawdzili wówczas jak wyglądają prawdziwi kowboje na dzikim Zachodzie. Nie obyło się oczywiście bez przygód.

W tej książce poza tym, że jest poznawczo, ale bez „dydaktycznego smrodku”, za  którym i ja młodsi czytelnicy zbytnio nie przepadamy, pokazana jest moc przyjaźni. Albert nie może uczestniczyć z Lilly i Mgnusem fizycznie w wyprawach, ponieważ na skutek wypadku samochodowego porusza się na wózku inwalidzkim. Nie wyklucza go to absolutnie z zabaw z przyjaciółmi. Uznali oni wózek „za coś tak normalnego jak okulary albo rolki”, a w wyprawach w czasie, niepełnosprawny kolega pełnił rolę „szefa”. Magnus pomimo, że najmłodszy i bojaźliwy z wsparciem przyjaciół przełamuje swoje ograniczenia. 

Dzieciaki z zapałem wykorzystują również wynalazki taty Alberta. Pomagają one pokonać im kilka przeszkód. Ja niezwykłym zainteresowaniem obdarzyłam moim zdaniem fantastyczny  przedmiot  skonstruowany przez wynalazcę. To uniwersalny tłumacz wielkości groszka, który  włożony w ucho tłumaczy, a odpowiedzi rozpoznaje po elektronicznym wzorze w mózgu. „Tłumaczył wszystko na język obcy, zaczynał wibrować i używał ust jako wzmacniacza fal dźwiękowych”. Proste, proste. Teraz tylko czekam na realizację projektu. Sama chętnie bym skorzystała z tego patentu niekoniecznie do podróży w czasie, ale w przestrzeni już na pewno.

I jest jeszcze historia w tle. Nie zarzucona datami, nazwiskami. Albert uzupełnia z pomocą kawki luki w wiedzy Lilly i Magnusa i to pozwala im się sprawnie poruszać w meandrach XV wiecznych Włoch. Wiemy, że są państwa miasta, że Leonardo pracuje w Mediolanie, ale na skutek napaści króla Francji musi uciekać i to i kilka innych faktów historycznych pozwala zbudować autorowi tło  przygody. Wciągającej i pozwalającej rozwinąć skrzydła nie tylko latającej maszyny Leonarda, ale i wyobraźni.

 

Fritsche Olaf: Ucieczka Leonarda. Wydawnictwo Dolnośląskie, 2018

Tłumaczenie: Anna Wziątek

Ilustrowała: Barbara Korthues

Seria: Tajemniczy tunel

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *