Łukasz Wierzbicki, co sam potwierdził, musiał zmierzyć się z trudną materią. Paweł Edmund Strzelecki jest postacią, która pomimo że wydaje się być idealnym bohaterem kolejnej opowieści jego autorstwa czyli podróżnik, odkrywca lądów nieznanych, naukowiec, ma w swojej biografii mnóstwo luk i zapełnienie ich w książce dla dzieci było super wyzwaniem. Autorowi jednak udało się to świetnie, bo postawił na pewne elementy, które jego czytelnicy doceniają czyli przygodę i odkrywanie nieznanego. Powieść jest napisana w formie listów do ukochanej. Ta historia sama w sobie jest na tyle intrygująca, że jesteśmy ciekawi jak potoczą się losy pary korespondencyjnych przyjaciół.
Paweł Edmund Strzelecki najbardziej chyba znany jest z swoich australijskich odkryć i na tym etapie życia skupił się Łukasz Wierzbicki. Z opowieści wyłania się niezwykły człowiek o wielkiej ciekawości, odwadze. Wyprzedza on swoją epokę, wytrwale podąża za swoim marzeniem. Poświęca temu wszystko, przykładem jest zdobycie najwyższego szczytu Australii. W tą i inne heroiczne przygody wplecione są ciekawostki o mieszkańcach, zwierzętach, wierzeniach, mitach odwiedzanych przez Strzeleckiego krain. To szalenie interesujące informacje przekazane w lekkiej formie. Mnie najbardziej zauroczyła opowieść o dziewczynce, która wróciła w rodzinne strony tropem pieśni z jej okolic. Wierzbicki, chociaż to książka dla dzieci nie obawia się poruszać trudnych tematów takich jak eksterminacja rdzennej ludności.
Sądzę, że nie tylko dla dzieci, ale również niejednego dorosłego ” Co hrabia porabia? ” to świetna lektura, która z zapomnienia wyciąga naszego rodaka, docenianego w świecie, a chyba nieco mniej w swojej ojczyźnie. Przyznam, jednak że odpowiedź na pytanie, które zadaje sobie autor czyli „jakim człowiekiem był” jego bohater wcale nie okazała się być prostą. Łukasz Wierzbicki pisze, że po tym jak nieco go poznał to chętnie by się z nim zaprzyjaźnił. Dla mnie on nadal jest dość tajemniczym człowiekiem, ale fascynuje mnie to czego dokonał, więc różne zagadki z jego życia nadają mu tylko kolorytu. Kolor dominuje również w ilustracjach Marianny Oklejak. Wydają się być integralną częścią książki, tworzą niebanalne z nią połączenie. Współtworzą książkę, a to nie zawsze się ilustratorom udaje.
Cenię książki Łukasza Wierzbickiego, za to że wydobywają z zapomnienia fantastyczne postaci, ożywiają je i przywracają opowieści o nich czytelnikom. Nie inaczej było tym razem. Autor nie ma sobie równych w tej materii. Chapeau bas.
Wierzbicki Łukasz. Co hrabia porabia? Listy spod Góry Kościuszki. Pogotowie Kazikowe, 2023