Jill Santopolo: Światło, które utraciliśmy

Dziewczyny, bo to powieść dla Was, zastanówcie się czy nigdy nie myślałyście się jak potoczyłoby się Wasze życie, gdybyście spędzały je z pierwszą miłością? (pytanie bezzasadne dla tych, które są w takich związkach). Czy czasem nie porównujemy naszych obecnych partnerów do pierwszych chłopaków (szczególnie przy ” katastrofach z poziomu szóstego”)? Bohaterka powieści Jill Santopolo nie może uwolnić się od uczucia, które nią zawładnęło w momencie, w którym świat dookoła się walił. Lucy poznała Gabe 11 września 2011 roku. Kilka miesięcy po tym wydarzeniu to paradoksalnie najpiękniejszy czas w jej życiu. Powieść to prawdziwe love story, choć bohaterów dramatu jest kilkoro i szczęśliwie nie jest ckliwie. Napisana jest w formie listów Lucy do  Gabe. Powoli z nich wyłania się obraz nie do końca landrynkowego związku i późniejsze losy nowojorskiej pary. Znajoma bibliotekarka podała mi książkę, gdy wspomniałam, że mam ochotę na coś „babskiego”. Wystraszyłam się okładki i tytułu, który skojarzył mi się z tragedią w Nowym Jorku sprzed kilkunasty laty. Trop był o tyle słuszny, że jak już napisałam akcja powieści zaczyna się od tego wydarzenia, a Nowy Jork jest miejscem akcji. Okładka natomiast zapowiada filmową historię i moim zdaniem rzeczywiście taką jest. Może ktoś się pokusi na ekranizację (chyba nie ma?). Świetna propozycja na chwilę zapomnienia i oderwania się od tego co za oknem. Parzcie herbatę i szykujcie chusteczki, dla tych bardziej sentymentalnych przydadzą się na pewno. Jest też o roli kobiety w związku. To do przemyśleń i pogadania.  W tej książce trochę jak w życiu nie wszystko jest czarno białe i to zdecydowanie jej zaleta. No  i ta miłość !!!

Kilka cytatów (pierwszy to słowa brata głównej bohaterki):

A z Vanessą układa mi się zupełnie inaczej. Nasza relacja przypomina raczej… reakcję Old Nassau. Pamiętasz ją? Potrzeba do niej trzech czystych roztworów. Najpierw miesza się dwa z nich. Wyobrażam sobie, że ta mieszanina to ja. Kiedy doda się do niej trzeci roztwór, początkowo nic się nie dzieje, ale potem jodan potasu zabarwia ją na pomarańczowo, a po chwili na czarno, a to, jak wiesz, mój ulubiony kolor, bo zawiera w sobie wszystkie inne. Ta barwa już się nie zmienia. (…) Lu, mam na myśli, że im dłużej trwa ten związek, tym lepiej nam się układa. Zamiast eksplozji następuje powolna reakcja.

 

Niektóre relacje przypominają jej pożar, są tak potężne, wszechogarniające, majestatyczne i niebezpieczne. Możesz w nich spłonąć, zanim się zorientujesz, jak bardzo cię pochłonęły. Inne są podobne do ognia na kominku, który pali się jednostajnie, dając ciepło i tworząc przytulną atmosferę.

Santopolo Jill.  Światło, które utraciliśmy. Otwarte, 2017

Tłumaczenie: Mateusz Borowski

Moja ocena: 5/6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *