Książka z nurtu, który ja na własny użytek nazywam: panie wstają z kolan. Akcja powieści toczy się w Brazylii na początku XX wieku, a jej bohaterki zależne są od woli otaczających ich mężczyzn: braci, ojców, mężów. Największą wolnością cieszą się Firmina, Carmelita, Cândida i Inês, naznaczone klątwą i których mężczyźni unikają. Obawiają się, że zbytnia poufałość z rodziną Flores oznacza dla nich przedwczesną utratę życia, co często spotykało panów związanych z tym rodem.
Kobiety stają się bardziej niezależne w momencie, gdy jedna z nich wykrada tajemnicę tworzenia koronek i gdy całą gromadą zaczynają tworzyć przepiękne prace, które cieszą się dużą popularnością. Pieniądze z sprzedaży tych małych dzieł sztuki pozwalają bohaterkom na lepszy byt.
Koronki stają się również listami, które krążą pomiędzy dwoma przyjaciółkami. Jedną z nich wbrew jej woli wydano za mąż za prominentnego właściciela ziemskiego. Dziewczyny za ich pomocą planują ucieczkę od przemocowego męża.
Przeszłość odciska też piętno na protoplastkach rodu Flores i współczesna bohaterka, która staję się spadkobierczynią rodzinnej pamiątki, odkrywa zawartą w niej opowieść, która świetnie wpisuje się w jej rozważania, feministyczne „ciągotki”.
Ja chyba miałam wobec tej książki zawyżone oczekiwania, więc nie było zachwytu. Jest to sprawnie napisana powieść obyczajowa, w której autorka pokazała moc kobiecej przyjaźni. Pewną innowacją dla mnie był sposób porozumiewania się bohaterek czyli koronkowy kod. Trochę ambitniejsze ” czytadło” na lato.
Lopes Angelica. Koronczarki. Klątwa rodziny Flores. Mova, 2024
Tłumaczenie: Katarzyna Mojkowska