Dość długo wydawało mi się, że tylko my Polacy rozliczmy się z przeszłością nieustająco. To oczywiście bzdura. „Ścieżki Północy” to powieść, która nie pozostawia obojętnym. Nie jest łatwa w czytaniu i analizie. W ogóle dość mocno uwiera. W warstwie fabularnej opowiada o Dorrigo Evansie – chirurgu internowanym w japońskim obozie, gdzie jeńcy są wykorzystywani przy budowie kolei śmierci w Birmie. Stosunkowo niedawno czytałam (a później oglądałam ekranizację) „Drogi do zapomnienia” Erica Lomaxa. W tych lekturach losy głównych bohaterów są losami pokolenia wojennego (każdej wojny, niewolnictwa, ciemiężenia ludzi). Dla nas nad Wisłą o tyle nowe, że dotyczą miejsca na ziemi oddalonego od naszego kraju o tysiące kilometrów i oprawcami pochodzącymi z innego kręgu kulturowego. Niestety istotą zła na całym świecie kierują te same mechanizmy. Bardzo podobne mechanizmy występują też w umysłach i sercach tych niezłomnych, którzy przeżyli. I o tym moim zdaniem jest ta powieść. To by było chyba jednak uproszczenie i wrzucenie do jednego worka wszystkich powieści dotyczących wychodzenia z wojny. W tym wypadku to bardziej skomplikowane. Trzeba dać sobie szanse na interpretacje, po prostu czytając książkę.
Cytat: „Właściwie pragnął nie tyle ten wielki poemat starożytności, ale aurę, która promieniowała na zewnątrz i jednocześnie wciągała go w siebie, do innego świata, mówiącego mu, że nie jest sam. I to wrażenie, poczucie wspólnoty, całkiem go obezwładniało. W takich chwilach wydawało mu się, że na świecie jest tylko jedna książka, a wszystkie inne to zaledwie drzwi do tego większego, wciąż piszącego się dzieła — do niewyczerpanego, pięknego i niewyimaginowanego, prawdziwego świata, do książki bez początku i bez końca (s.73).
Literatura australijska. Powieść historyczna. Nagroda Bookera.
Flanagan Richard: Ścieżki Północy. Wydawnictwo Literackie, 2015
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Moja ocena: 5/6
Wczoraj skończyłam czytać tę książkę. Do połowy byłam trochę znudzona (myślałam- ach, nic nowego, „Inny świat” Grudzińskiego przeniesiony w japońskie/egzotyczne realia, identyczne jak u Borowskiego refleksje n.t. zniewolenia, władzy, tego, że historię piszą zwycięzcy, łącznie z porównywaniem współczesności ze starożytnością), trochę rozczarowana, myślałam, że książka jest przereklamowana, ale po przeczytaniu całości zmieniłam zdanie. Według mnie najlepsza jest część ukazująca perspektywę Japończyków- tu dopiero odkrywa się odmienność kulturowa! Tu dostałam coś nowego, mi nieznanego. Zgadzam się z Tobą, że „Ścieżki…” mówią o istocie zła, o powtarzalnych, uniwersalnych niestety mechanizmach niewolenia. Flanagan pokazuje, że zbrodniarze nie czują się winni, nie rozumieją, o co się ich oskarża i dlaczego – i to też należy do tych powtarzających się wątków, prawd o wojnie. Jednak powody tego niezrozumienia, braku poczucia winy są inne – i to było dla mnie interesujące.