Odświeżyłam sobie lekturę „Pachnidła”, które było omawiane na spotkaniu Klubu (mobilizują mnie ci moi czytelnicy). I mam trochę refleksji na świeżo po obejrzeniu ekranizacji powieści. Jeden z nielicznych przykładów, że film mocno nie odbiega jakością od pierwowzoru. Twórcy mieli bardzo trudne zadanie, bo musieli snuć opowieść o czymś tak ulotnym jak zapach. Mocno w tym pomagał narrator zza kadru. Powieść jest historią chłopaka Jana Baptysty Grenuille, który miał niesamowity węch i pragnął stworzyć zapach, który będzie najpiękniejszy na świecie. Realizując ten zamiar dokonuje morderstw na pięknych młodych dziewczynach, które są narzędziem do spełnienia jego zachcianki. Wracając do filmu, który był dość wierny powieści to brakowało mi w nim wątku, w którym główny bohater tworzy zapach dla siebie i który jego człowieka pozbawionego zapachu upodabnia do innych i staje się on dla nich osobą zauważalną. Oczywiście film rządzi się innymi prawami, ale mnie się wydało to w książce ważne.
Literatura niemiecka. Powieść historyczna. Francja XVIII w. Thriller
Süskind Patrick: Pachnidło. Historia pewnego mordercy. Świat Książki, 2005
Tłumaczenie: Małgorzata Łukasiewicz
Moja ocena: 6/6