Marcina Wichę w jego książkach dla czytelnika dorosłego ceniłam za celność obserwacji, pewien rodzaj czułości wobec swoich bohaterów. Okazuje się, że bardzo podobnie jest w „Wielkiej księdze Klary”.
Bohaterką krótkich opowieści, o różnych przygodach w codzienności kilkulatki, jest właśnie tytułowa Klara. Dziewczynka prowadzi pamiętnik, w którym notuje ważne dla niej zdarzenia. Jest dużo o szkole, jest sporo o rodzinie. Wszystkie te historie są zabawne, ale nie jest to humor” rzuciłem w niego tortem i na twarzy została bita śmietana”. Czasem tacie bohaterki ( trudno się ustrzec myśli, że jest on alter ego autora) przytrafiają się mniej „wyrafinowane” przeżycia, ale wszystko to jest bez wyszydzania i złośliwości. To lekka kpina, głównie z klasy średniej i jej wszystkich wad. Obserwacje Wichy dotyczące edukacji, ekologii i innych zjawisk, przefiltrowane dowcipnie przez dziewięciolatkę budzą uciechę, a u dorosłych pewnie sporo refleksji. Równocześnie autor absolutnie nie traci z pola widzenia głównego czytelnika tej książki czyli dzieci. Perspektywa Klary pozwala pokazać komiczne absurdy rzeczywistości nie czyniąc z bohaterów pośmiewiska. To niezaprzeczalnie sztuka, która udaje się nielicznym, a Marcin Wicha był w tym mistrzem.
Książkę można czytać jako całość, ale sięgając po każdy z epizodów też będziemy usatysfakcjonowani. To lektura dla całej rodziny, wydaje mi się że dzieci utożsamią się z bohaterką, a dorośli również odnajdą w niej samych siebie i powód, żeby się pośmiać. Bardzo polecam.
Wicha Marcin. Wielka księga Klary. Mamania, 2019
Ilustracje: Zofia Dzierżawska