Joanna Lamparska: Imperium małych piekieł. Mroczne tajemnice obozu Gross-Rosen

Tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać po książce pani Joanny Lamparskiej. Autorkę kojarzę głównie z programów dotyczących skarbów i sekretów Dolnego Śląska. I lektura, chociaż odkrywa pewne tajemnice, nie mieści się chyba w zasadniczym nurcie działalności pani Joanny. Nadal dotyczy  jednak Dolnego Śląska oraz popularyzuje wiedzę. A śledztwo, bo tak chyba można określić to co w książce się dzieje, dotyczy poszukiwania rozwiązań zagadki Sieniawki, jednego z podobozów Gross-Rosen. Tajemnice tej miejscowości i kompleksu w niej umieszczonego interesują Janusza Witka i jego kolegów z Łużyckiej Grupy Poszukiwawczej. To własnie panowie dzielą się z autorką swoimi odkryciami i proszą ją o zajęcie się tym tematem. Autorka robi to bardzo rzetelnie, wspomagając się wiedzą naukowców, relacjami i wspomnieniami. Z tych jej poszukiwań i badań wyłania się przerażający obraz działań nazistowskiej machiny śmierci.

Filia Gross-Rosen powstała  w dzisiejszej Sieniawce w październiku 1944 roku na skutek ewakuacji obozów z terenów, do których zbliżał się front (Auschwitz, Buchenwald). Niemcy na Dolny Śląsk przenosili fabryki broni, a za tym „wędrowała” również siła robocza. Niestety okazuje się, że i kanalie pokroju Josefa Mengele. Joanna Lamparska w przystępny sposób opowiada o genezie eksperymentów na ludziach, przedstawia sylwetki katów i opowiada o ich losach powojennych. Przytacza też wspomnienia poszkodowanych i tropi różne ślady i wątki, które podczas śledztwa jej się pojawiają. Niby już to wszystko wiemy, ale tak naprawdę chyba nigdy dość tych informacji. Autorka pisze: „Zaraz ktoś powie, że od najmłodszych lat bombarduje nas obozowa literatura. Zdjęcia, rysunki, relacje. Wszystko już widzieliśmy. Ale to nie zwalnia z wrażliwości”. Ja mam takie refleksje, że jednak nie wszystko widzieliśmy, jeśli ktoś był bombardowany tymi zdjęciami to raczej moi rówieśnicy. Imperium małych piekieł opowiada również o chyba nieco mniej znanych epizodach z okresu II wojny światowej. Gross-Rosen rozlokowany był w stu miejscach na terenie Polski i Czech. Potworność tych „małych piekieł” przerasta większość obozowych opowieści, jakie ja znam. Większość więźniów po przybyciu do jednej z filii  poprzednie miejsca kaźni nazywało „sanatoriami”. 

W książce jest mnóstwo przejmujących momentów, czasem trzeba sobie dozować opowieść. Mi zapadł w sercu jeden fragment, w którym profesor Andrzej Kulig  wspomina słowa swojego taty, więźnia m.in. Klein-Schönau : 

„Andrzeju powiedział – to było straszne, prawdę tam piszą, ale ja jestem ojcem i mam cię uczyć, abyś wyzbył się na całe życie nienawiści, rewanżyzmu. Tak, tam byli źli ludzie, ale i tacy, którzy podali mi kawałek chleba, gdy szedłem do pracy w sztolni. Oni też się bali, a jednak. Jeśli teraz nauczysz się nienawiści i nie pomyślisz o przebaczeniu mimo bólu, to nigdy nie będziesz człowiekiem. Będziesz dzielił ludzi na dobrych i złych. Chciałbym, abyś był człowiekiem wolnym, a wolność nie cierpi nienawiści. Nienawiść jest przekleństwem świata”.

Lamparska Joanna.  Imperium małych piekieł. Mroczne tajemnice obozu Gross-Rosen. Znak, 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *