Z panią Joanną czasem mi po drodze, czasem mniej. Wtedy kiedy nie mam zbyt wielkich oczekiwań książki jej autorstwa mnie zaskakują. Tak było tym razem. W pewnym momencie nawet się zorientowałam kto sieje spustoszenie wśród bohaterów kryminału, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Joanna, tytułowa wariatka zaczyna obawiać się o swoje życie. Akcja powieści toczy się dwutorowo. Główna bohaterka czyta powieść napisaną przez siebie, która w dużej mierze oparta była o realne wydarzenia i którą ktoś wydał zmieniając fikcyjnym postaciom nazwiska na prawdziwe. Równolegle próbuje ratować życie. Podejmuje różne działania uzupełniając naszą wiedzę i swoją pamięć fragmentami z książki. Nie czytam zbyt wiele thrillerów i powieści psychologicznych a tutaj było i to i to. No i oczywiście klasyczne pytanie: Kto zabił? Tym razem najbardziej zaintrygowała mnie wolność jaką daje łatka „wariata”. Sytuacja w aptece, gdzie główna bohaterka korzystając z swoich medycznych doświadczeń „prześwietla” rynek farmakologiczny i artykułuje o wypaczeniach, to prawie społeczny manifest. Było też mniej poważnie, bo choroba Joanny dawała jej przyzwolenie na mówienie prawdy i jak wiemy brak poprawności wzbudza wiele emocji. Świetny był też wątek metamorfozy fizycznej Marka, prawie „Pretty Women”. Zresztą autorka korzysta garściami z popkultury i to też interesująca zabawa. To był ciekawy książkowy eksperyment i chyba tym sposobem powieść wykroczyła nieco poza literaturę popularną. Dla mnie dobra rozrywka.
Jodełka Joanna. Wariatka. Świat Książki, 2016