Proszę wyobrazić sobie nasze zdziwienie, gdy na początku niewielkiej wioski pojawił się pomnik jak widać gabarytów niemałych. Oczywiście zupełnie niepasujący do otoczenia. Krajobraz jak z ilustracji o sielskiej okolicy: niedużo domów, pola, krowa, traktor powoli sunący z oddali i ogromna postać mężczyzny. Wydał nam się mocno znajomy, szczególnie mojemu mężowi, który natychmiast przypomniał sobie zabawy przy tym monumencie i smaki lodów, szybko przy nim połykanych. Na postumencie okazał się być nikt inny jak Marcin Kasprzak przeniesiony z parku swego imienia (a obecnie Wilsona) do miejsca swojego urodzenia Czołowa. Postać Kasprzaka jak doczytaliśmy dość kontrowersyjna, ale widok z wycieczki rowerowej do zapamiętania.