Ponownie zmobilizowana ekranizacją sięgnęłam po pierwowzór. Kryminały Wojciecha Chmielarza nie rozczarowały mnie do tej pory i tak też było w tym wypadku. Żmijowisko zresztą można odczytać jako niezłą powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym oraz wiwisekcją zachowań obecnych trzydziestolatków. Główne wydarzenia w powieści toczą się w sielskiej okolicy, w siedlisku nazwanym Żmijowisko. To agroturystyka, w której odpoczywa grupa przyjaciół z rodzinami. Autor powoli odkrywa powiązania bohaterów opowieści i maluje ich wyraziste i mniej wyraziste portrety. Sielskość wakacji przerywa tragedia, która dotyka Kamilę i Arka. Znika ich kilkunastoletnia córka, a ta tragedia kładzie się cieniem nie tylko na rodzicach nastolatki, ale na całej paczce znajomych. Zagadka kryminalna jest oczywiście ważna, ale Chmielarz tak umiejętnie prowadzi historię, że pokazując złożoność ludzkich reakcji, emocji nie stawia rozwiązania w centrum powieści. Ciekawe studium postaw i uczuć. Trochę to blisko Małych zbrodni małżeńskich, chociaż bohaterowie u pana Wojciecha przynajmniej o dekadę młodsi. Jest też pokazana rodzina gospodarzy, ich zmagania o przetrwanie z wymarzonym „biznesem”, jest też nieco „warszawki” głównie za sprawą Roberta i Adaomy. Ta współczesność miesza się pytaniami o rodzicielstwo, partnerstwo czy realizowanie własnych marzeń, czyli zagadnieniami które nurtują niezależnie od czasu. U mnie nacisk na tło, ale najważniejsze gatunkowo jest to, że finał daje nam rozwiązanie, wyjaśnienie i przynosi rozstrzygnięcie naszych wysiłków jako śledczych. Ciekawe jak te wszystkie akcenty porozkładały się w serialu? Będziemy podobno mogli to sprawdzić na początku listopada.
Chmielarz Wojciech. Żmijowisko. Marginesy, 2018