Nigdy nie jest się gotowym na takie lektury. „Czas starego boga” zaczyna się dość niemrawo, zachwyca literackimi frazami i absolutnie nie przygotowuje na to co nas czeka. Poznajemy głównego bohatera, emerytowanego policjanta, do którego o pomoc w prowadzeniu sprawy zgłaszają się jego młodsi koledzy. Rusza to lawinę, która burzy wypracowane rytuały oraz przyzwyczajenia seniora i budzi wspomnienia o jego ukochanej żonie June.
Sebastian Barry nie „bierze jeńców” i fantastycznie poprowadzona narracja staje się coraz bardziej gęsta i zza tych często poetyckich zdań, zza początków demencji głównego bohatera, zza pierwotnego przekonania, że czytamy powolny kryminał wyłania się coraz czarniejsza opowieść pełna demonów z przeszłości. Chyba nie bez przyczyny w tytule mamy nawiązanie do Starego Testamentu ( przynajmniej ja to tak interpretuję), bo i Hiob i zemsta i inne jeszcze motywy wpisują się w tę opowieść.
Tom Kettle to postać, która budzi wiele emocji. Jego dojmująca samotność, prawość, niekwestionowana miłość do żony i dzieci, wszystko to pozwala uwierzyć, że mamy do czynienia z niezwykłym bohaterem. Powoli odsłaniane kawałki z przeszłości zasadniczo nie zmieniają tego wrażenia, chociaż tajemnice, które kryją się w zakamarkach jego pamięci i konsekwencje z nich wynikające wymykają się ocenom i szufladkowaniu.
Przepiękna, mocna proza, która porusza do głębi i nie pozwala o sobie zapomnieć. Enigmatycznie, bo nie chcę Wam psuć czytelniczej przygody. Ukłony dla Agi Zano.
Barry Sebastian. Czas starego boga. ArtRage, 2024
Tłumaczenie: Aga Zano
Lektor: Wojciech Żołądkowicz