Mariusz Szczygieł: Nie ma

„Nie ma” przeczytałam jakiś czas temu i kilka tygodni chodziłam rozmyślając o niej. Były w tej książce fragmenty, które mocno uwierają i pewnie dlatego tak trudno było mi usiąść do napisania kilku słów na jej temat.

Dla tych, którzy czytali nie będzie zaskoczeniem, że najbardziej poruszyła mnie opowieść „Śliczny i posłuszny”. To reportaż zamieszczony w tym zbiorze, ale dostał on w nim kolejne życie. I szczerze mówiąc pomimo opisu ogromnego okrucieństwa, powinien być rozdawany na porodówkach, bo być może wzbudził by nieco refleksji w rodzicach i uchronił kilkoro dzieciaków od przemocy domowej. To taki mój postulat, żeby w pakiecie pierwszych książeczek dla noworodków, był ten tekst dla świeżo upieczonych rodziców. Poryczałam się przy nim straszliwie, ale nie była to jedyna opowieść, która spowodowała wyższe ciśnienie. To w ogóle była dość emocjonalna książka.

Mocno zapadła mi w pamięć też opowieść o Ewie, która prowadzi Excel swojego życia. Jej bohaterka, pomimo trudnych przeżyć tak stara prowadzić swoją „życiową buchalterię”, że w jej bilansie więcej sukcesów niż porażek. Wymaga to od niej sporej gimnastyki, ale konsekwentnie księguje swoje osiągnięcia.

Intrygujące były też dwie historie. Jedna o bliźniaczkach, które nie istniały w zbiorowej pamięci, pomimo że jedna z nich była dość znaną literatką. Zofia i Ludwika Woźnickie żyły w takiej symbiozie, że brak siostry doprowadził do śmierci drugiej. To też była opowieść o roszadach z tożsamością, które na bohaterkach wymusił los i które one kontynuowały. Niezwykły talent detektywistyczny objawił Mariusz Szczygieł w jeszcze jednym reportażu. Opisał w niej losy mieszkańców Willi Müllera w Pradze. Już sam opis domu jest mistrzostwem świata, szczerze mówiąc bałam się po nim spojrzeć na zdjęcia, żeby się nie rozczarować. A jego próba odtworzenia losów Milady to szalenie ciekawe śledztwo.

Z autorem zawędrowałam też do Budapesztu do „sklepu po umarłych” i to też w pewien sposób było metafizyczne przeżycie, podobnie jak nowy początek z bohaterem „Kompotu przed końcem świata”.

Ponieważ jestem bibliotekarką mocno utożsamiłam się z tym co o ubytkowaniu książek opowiadała autorowi bohaterka opowieści o selekcjonowaniu zbiorów. Też sama mam ogromny problem z usuwaniem z księgozbioru woluminów. W zasadzie bez zastanowienia pozbywam się tylko egzemplarzy zaczytanych. One już spełniły swoje zadanie. Reszta to poważne dylematy.

Ta książka ma jeszcze kilka świetnych momentów, nie zostawia obojętnym i porusza dość mocno. Jej fragmenty zostają pod powiekami i budzą skojarzenia. Mocna lektura, taka do powrotów co jakiś czas.

Książkę przeczytali dla mnie Maja Ostaszewska, Maciej Stuhr, Mariusz Szczygieł. To był bardzo dobry zespół lektorski.

Szczygieł Mariusz. Nie ma. Dowody na istnienie, 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *