Zbliża się Dzień Babci i tak jakoś udało mi się wpisać lekturowo w to święto. Po kilku ostatnio czytanych „mocnych” książkach miałam ochotę na coś nieco lżejszego. I ten warunek komedia kryminalna Jacka Galińskiego spełniła. Nieco gorzej było z poczuciem humoru. Co oczywiście nie znaczy, że jak ja nie pękałam ze śmiechu, innych ta komedia nie będzie bawić. Główna bohaterka Zofia Wilkońska to starsza pani, która zamieszana zostaje ciąg wydarzeń z morderstwem w tle. Jej postrzeganiem rzeczywistości i przemyślenia bywają zabawne, ale Galińskiemu według mnie udało się coś innego. Rezolutna staruszka z racji wieku czuje się wykluczona, ale jej brawurowe działania jako detektywa mocno stoją w kontrze do stereotypów związanych z wiekiem. Główna bohaterka wręcz doświadczenie wykorzystuje jako swój atrybut i dzięki temu posuwa śledztwo do przodu. Gdybym miała czytać kontynuacje (a jest), to chętnie dowiedziałabym się jak potoczyła się jej relacja z gangsterem Małą Stopą. To dla mnie, poza obserwacjami dotyczącymi życia emerytów (pomimo, że komedia, gorzkie), był najciekawszy fragment powieści. Nie wiem czy jeszcze wrócę do Zofii Wilkońskiej, ale przy tej okazji przypomniało mi się o profesorowej Szczupaczyńskiej. To również niezły pomysł z okazji Dnia Babci.
Galiński Jacek. Kółko się pani urwało. WAB, 2019