Wioletta Grzegorzewska: Guguły

„Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca” chciałoby się napisać za mistrzem.

No niby wszystko jest i ładnie napisane, i wspomnienia czasami moje i realia takie jak pamiętam. Mieszkańcy popegeerowskiej wsi jak malowani, pomysły na opowiadania ciekawe. Książka jest sprzed dziesięciu lat, kiedy to jeszcze chyba moi rówieśnicy tak często nie wracali do czasu dzieciństwa i nie było tej „wioski” tyle w literaturze czyli nowatorsko. Bywa dowcipnie, nostalgicznie, ale też nudno i dziwacznie.

Wioletta Grzegorzewska wyciągnęła cały arsenał środków, wrzuciła większość
atrybutów przypisanych PRL, miejsce swojego dorastania ubrała nieco w magię, przyprawiła naturalizmem i o ile w kilku wypadkach to ze mną zarezonowało, to tutaj coś mi „zgrzytało”. To oczywiście nic nie znaczy, bo książka budzi sporo pozytywnych emocji i ma duże grono admiratorów.

Ja mam z tego zbioru dwa ulubione opowiadania. Jedno króciusieńkie, ale moim zdaniem kwintesencja czasów, o których zbiorek opowiada czyli ” Dzieła wszystkie” oraz tytułowe „Guguły” za ich ponadczasowość, za refleksje o świecie taty głównej bohaterki i za ciepłą relację ojca z córką.

Sprawdzajcie.

Grzegorzewska Wioletta. Guguły. Wydawnictwo Czarne, 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *