Kolejna książka, która odczarowuje nieco Dwudziestolecie widziane z perspektywy Ziemiańskiej czy Wiadomości Literackich. Poprzednia autorstwa Aleksandry Zaprutko-Janickiej Dwudziestolecie od kuchni to świetny wstęp do tematów poruszanych przez Joannę Kuciel-Frydryszak. Służące do wszystkiego są chyba pierwszą próba syntezy losów kobiet, które pracowały jako pomoce domowe. Z lektury wyłania się obraz przerażający. Z jednej strony historie kobiet są opowieściami o awansie społecznym, ale paradoksem jest to, że awans ten następował przez zniewolenie. Autorka przytacza słowa Levy’ego:
Według niego służbę domową od niewolników różni to tylko, że służący może zmieniać służbę, a niewolnik pozostawał nim dożywotnio, ale w obu przypadkach wymagania opierały się na tych samych oczekiwaniach pana: uszanowania, posłuszeństwa, wierności, poświecenia wszystkich sił i całego czasu na staranie się o pożytek pana.
Joanna Kuciel-Frydryszak bardzo starannie przygotowała się do opracowania tematu, sprawdziła archiwa, przewertowała gazety, ale jak sama mówi, pomimo że nie było ich wiele najcenniejsze były relacje i wspomnienia bohaterek tego „reportażu historycznego”. Nie było ich wiele, ponieważ brakuje dokumentów pisanych, dziewczyny pochodzące ze wsi, zaczynające pracę jako dzieci nie miały możliwości chodzenia do szkoły. Często jedynym ich „sprzymierzeńcem” był kościół, któremu absolutnie nie zależało, żeby ta grupa była wykształcona. Dla przeciwwagi autorka opisuje, że realną pomoc młode dziewczyny otrzymywały najczęściej od organizacji związanych z kościołem. Pisze, że w latach trzydziestych przez chwilę była nadzieja na polepszenie losu służących ustawą, która miała nieco zadbać o ich prawa, ale się to nie powiodło. Pisze o stosunkach panujących w domach zatrudniających kobiety, często pracujące bez przerw od świtu do nocy, molestowanych przez mężczyzn i bitych przez „panie”. Są też opowieści o przewinieniach pomocy domowych: kradzieżach, wykorzystywaniu seksualnym dzieci i innych sytuacjach. Autorka próbuje uzasadnić postępowanie i jednych i drugich wyjaśniając całą gama przykładów tło tych wydarzeń. Wyjaśnić, ale nie usprawiedliwić. Są też opowieści o nianiach, które stały się członkami rodzin i takich, które nawet w gettcie nie chciały opuścić „swoich”rodzin, ale i o takich co denuncjowały. Jest trochę o służących znanych postaci z świata kultury, wynika to zapewne z tego, że łatwiej świadectwa o nich spisane, przez literatów (sławetne zakończenie Ferdydurki autorstwa Anieli Brzozowskiej). Pełen przekrój sytuacji, wydarzeń, postaw. To bardzo cenna lektura, ponieważ wyciąga na światło dzienne coś co było w niebycie, a przecież dotyczyło takich rzesz kobiet. Wygląda na to, że zaczął się dyskurs publiczny na ten temat i to pokłosie tej książki, która się czyta naprawdę świetnie, pomimo że obarczona jest sporym aparatem naukowym. Dzisiaj było spotkanie z autorką i można je obejrzeć tutaj. Gorąco polecam i książkę i relację ze spotkania.
Kuciel-Frydryszak Joanna: Służące do wszystkiego. Marginesy, 2018
Moja ocena: 5/6