Zadziwienie – widok dziewiętnasty

Trzymając się konwencji (która sama sobie narzuciłam), zadziwiłam się kolejny raz w tym tygodniu tłumem ludzi nie na wyprzedaży, nie  w kolejce po lody, których smak to efekt  domowej receptury, ale w trakcie wydarzenia literackiego. No, bo takim niewątpliwie jest kończący się dzisiaj Poznański Festiwal Kryminału GRANDA. Była to już jego trzecia edycja, a mi niestety udało się dotrzeć na niego w ostatni dzień. Dobre i to. Wszyscy, którzy tutaj zaglądają mają zapewne podobnie jak ja  świadomość, że czytanie jest czynnością dość intymną, wykonywaną w samotności i średnio towarzyską. Sadzę, że podobnie jest z pisaniem powieści. To oznacza tylko tyle, że miejsce i czas, w którym spotykamy się z ludźmi, którzy po pierwsze tworzą dla nas światy, w których się zatapiamy, po drugie stworzone są możliwości, żeby o tych fascynacjach posłuchać i porozmawiać to dla nas „czytaczy” imieniny, urodziny i gwiazdka w jednym. Za mną właśnie taka świąteczna niedziela, pełna ciekawych spotkań i inspiracji czytelniczych. Uczestniczyłam w kilku debatach i każda była interesująca. Impulsem do pójścia na festiwal było nazwisko Katarzyny Kwiatkowskiej, która uczestniczyła w spotkaniu:…ABY JĘZYK GIĘTKI. POWIEDZIAŁ WSZYSTKO CO POMYŚLI GŁOWA. Walkę na słowa stoczyli poza nią Ryszard Ćwirlej i Gaja Grzegorzewska. Zadaniem autorów było przerobienie fragmentu współczesnej powieści Gai Grzegorzewskiej na tekst pasujący do czasów, w których żyją bohaterowie ich kryminałów. W wypadku pani Kwiatkowskiej był to początek XX wieku, a pan Ćwirlej przeniósł nas o ok. osiemdziesiąt lat później. Wyszło świetnie, ale był to  tylko wstęp do ciekawej rozmowy o języku, gwarze, kryminałach całej trójki autorów.  Kolejne spotkanie z pisarzami dobrze  odnajdującymi się polskiej komedii kryminalnej Olgą Rudnicką, Alkiem Rogozińskim i Martą Obuch (JAK ZABIĆ ŚMIECHEM I NIE DAĆ SIĘ ZŁAPAĆ? ), było niezłą zachętą do sięgnięcia po książki ich autorstwa. Szczególnie zauroczył mnie poczuciem humoru i dystansem do siebie pan Alek Rogoziński. W trakcie rozmowy poruszany był również wątek blogerów (ukłony dla pana Rogozińskiego i obietnica, że ja poprzestanę na ewentualnej jednej krytyce jego twórczości). Sądzę,jednak, że rokowania są lepsze. Jeśli choć w połowie  w książkach jego autorstwa jest tak dowcipnie jak podczas spotkania z nim, to wiele sobie po jego twórczości obiecuję. Ciekawe było również spotkanie z dwojgiem archeologów Jakubem Szamałkiem i Martą Guzowską, którzy mówili o balaście w postaci aparatu naukowego, który próbują przełożyć na język literatury popularnej. Ja już miałam okazję zapoznać się z twórczością pani Marty i z tego co pamiętam raczej jej się tą trudność udało pokonać. Ja po dzisiejszym dniu mam plan na ten rok. Koniecznie muszę doczytać kryminały autorów, którzy w GRANDZIE uczestniczyli, zapamiętać emocje i refleksje, które mi podczas lektury towarzyszyły i w przyszłym roku ponownie zadziwić się, że pomimo intymności mojego czytania,  spędzam weekend  w tłumie  ludzi  o podobnych fascynacjach literackich. Idę zacząć realizować te założenia.

 

#relacjazGRANDY2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *