Od dwóch dni, jak tylko pogoda nas nieco zaczęła rozpieszczać, do naszego ogródkowego hamaka ustawia się kolejka zdesperowanych i wymarzniętych fanów piosenki Jackowskiego. No, bo rzeczywiście ” oprócz błękitnego nieba nic mi dzisiaj nie potrzeba”. Ja jeszcze potrzebuję książek, które zawładną moją wyobraźnią, ale to udaje się zazwyczaj zorganizować. Piszę to wszystko w związku z anegdotą dotyczącą hamaka ze zdjęcia. To prezent. Jaromir jeszcze raz ogromne podziękowania. Prezent, który otrzymaliśmy z mężem lata temu z okazji ślubu. Wówczas nie było na świecie jeszcze naszych córek – tych co dzisiaj prześcigają się wyścigu, by spojrzeć w niebo. Nie było wspólnego stołu i nie było drzew, na których ten hamak mógłby zawisnąć. Ślubny podarek został schowany i w codziennej gonitwie zapomniany. Odnaleziony jakiś czas temu okazał się prezentem idealnym. Tu oczywiście sporo refleksji związanych z przemijaniem, rozliczaniem dni przeszłych i tym podobne. Z tych wszystkich przemyśleń, chciałabym się podzielić jednym. Jest odpowiedni czas na wszystko. Ja jestem ogromną szczęściarą i teraz mam chwile na to by cieszyć się słońcem w koronach drzew. To mnie jednak czasem zadziwia i powtarzam sobie, że nie zawsze tak bywa. To moje: Carpe diem. I cóż z tą myślą cieszę podwójnie jak z odnalezionego na szafie hamaka.