Przemęczone i zupełnie nie to czego oczekiwałam. Autor jest Amerykaninem i książka jest porównaniem dwóch systemów edukacji z punktu widzenia nauczyciela. Dla mnie synteza tej opowieści to informacje na skrzydełkach i w posłowiu. Być może związane jest to z chęcią doczytania o sposobach dojścia do sukcesów fińskich uczniów, a takie w pigułce nie istnieją. Natomiast to co nam zaproponował Timothy D. Walker to rzeczy raczej w polskiej edukacji oczywiste (co nie znaczy, że zawsze stosowane). Można zapewne zainspirować się jakimiś pomysłami wykorzystanymi przez autora, ale żeby do nich dotrzeć trzeba mieć sporo cierpliwości. Fiński system nauczania opierający się na kilku zasadach to nie edukacja rewolucyjna. Z obserwacji autora wynika raczej, że rozwiązania są systemowe i konsekwentnie przestrzegane: nie ma testów na koniec szkoły i szkół prywatnych, każdy uczeń traktowany jest indywidualnie i każdy przedmiot jest równie ważny, kładziony jest nacisk na czas wolny, który w 90% uczniowie fińscy wykorzystują na swoje hobby. Dzieci uczą się rzeczy praktycznych jak np. gotowanie. Niby proste. Tylko, jak napisał w posłowiu Pasi Shalberg to wychodzi w Finlandii, a inne czynniki będą miały zapewne znaczenie w innych krajach. Doświadczenia edukacyjne tego małego państwa są jednak warte przynajmniej częściowo naśladownictwa, bo efektem tych działań są nie tylko ” wyuczone” dzieci, ale dzieci zadowolone. Tylko jak już wspomniałam, informacje te w lekturze Timothy D. Walkera są tak rozmyte przez pryzmat jego doświadczeń, że trudno je z tej książki wyłuskać, przeanalizować i przełożyć na własne podwórko. O ile nauczyciel pominąwszy wszelkie truizmy da radę, to rodzic czy czytelnik zwyczajnie zainteresowany tematem będzie musiał czytać Fińskie dzieci uczą się najlepiej z dużym samozaparciem.
Walker Timothy D. Fińskie dzieci uczą się najlepiej. Wydawnictwo Literackie, 2017
Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
Moja ocena: 3/6