Od jakiegoś czasu solennie sobie obiecuję, że porzucę literaturę dotyczącą zagłady i kiedy już mi się wydaje, że to mi się uda, to w bibliotece pojawia się taka książka, która to moje postanowienie definitywnie przekreśla. I tak właśnie było z „Rzeczami osobistymi”. Czytałam ją dość długo i z przerwami, ponieważ ładunek emocji, który wzbudza trzeba sobie dawkować. Łatwo sobie wytłumaczyć, że lektura dotyczy wydarzeń historycznych, ale nieco trudniej nie mieć koszmarów. Książka jest szalenie ciekawa z kilku powodów. […]