Dawno nie czytałam thrillera, a ten pomimo dość nowoczesnego antruażu, skojarzył mi się z dziewiętnastowiecznymi powieściami grozy. Wiktoriański dom na odludziu, niepokojące zjawiska, dziki ogród to atrybuty takich opowieści. W tym wypadku wspomniana posiadłość naszpikowana jest również elektroniką, co jeszcze bardziej uwypukla duszną atmosferę tej historii. Autorka powoli buduje napięcie, chociaż od początku wiemy, że zginęło dziecko. O tę zbrodnię posadzono nianię, która w listach z więzienia do adwokata przedstawia swoją wersję […]