Już kilka razy pisałam, że nie przepadam za opowiadaniami. Tym razem muszę odwołać tę deklarację. Być może wynika to z tego, że te konkretne opowiadania, mocno osadzone są w biografii autora, są spójne i ponadczasowe. Autor to niezwykle barwna i ciekawa postać. Atrakcyjne było dla mnie też to, że realia „Owoców wiśni” to Japonia sprzed kilkudziesięciu lat. Najważniejsze jednak to intymność i uniwersalność tej prozy. Trochę to kontynuacja losów Holdena Caulfielda i obserwacje Andrzeja Bobkowskiego. Ja mam […]