Bezwzględnie książka uwiodła mnie tytułem. To przecież podstawowe pytanie egzystencjalne i takich pytań w tej lekturze jest dużo więcej. Poza tytułem uwiodła mnie też formą. Przepięknie „skrojona”: ilustracje, przechodzące w tekst tytuły rozdziałów, arabskie ślady, zabawy słowem czyli książkowy Mont Everest. Najważniejsze jednak, że wszystkie te zabiegi nie były tylko estetycznym dodatkiem do treści, ale jej dopełnieniem. Już pierwsza przypowieść, do której ilustracje sugerują młodszego odbiorcę, jest mocnym […]