W tym roku, tak bardzo trudnym, wydawcy postanowili nam pokolorować nieco świat pięknymi okładkami. Rafał Kucharczyk wykorzystał do tego celu obraz George’a Grosza. „Panorama’ nie tylko czaruje intensywnością barw, ale również odzwierciedla to o czym Twardoch pisze. Jak dla mnie tegoroczny top okładkowy.
„Pokora” to również moim zdaniem najlepsza powieść Twardocha. Jest wielowymiarowa i świetnie pokazuje jak skomplikowana jest tożsamość narodowa mieszkańców Górnego Śląska. Jest też biografią chłopaka, który był dręczony, wyobcowany i pokornie poddawał się temu co los mu przynosił. I to pomimo, że posadowione w konkretnych realiach początku dwudziestego wieku, jest uniwersalną opowieścią o dojrzewaniu, wychodzeniu z traum. To też powieść o antywojennej wymowie i zmianach, które następują w Republice Weimarskiej po klęsce Niemców. Autor sięga zresztą w pamięć historyczną rodziny głównego bohatera czym tłumaczy postawy jego tatulka i rodzeństwa.
Chyba też nie bez przyczyny jak zapytałam mojego męża o wrażenia z lektury, bez zastanowienia przywołał „Przedwiośnie”. Ja również miałam takie skojarzenia i raczej nie są one bezpodstawne. Droga Aloisa Pokory co prawda nie biegnie ścieżką do nowo odzyskanej ojczyzny, ale tak jak Baryka boryka się z wyborami, które pewnie miał niejeden ich rówieśnik w tym czasie.
Ja przesłuchałam audiobooka, który czytał Michał Żurawski. I to też był strzał w dziesiątkę. Powieść, a szczególnie fragmenty gdzie bohaterowie rozmawiają „po naszymu”, w wykonaniu aktora, też Ślązaka, majstersztyk.
Pewnie można by się było czepiać np. do chorej relacji z Agnes, bezwolności głównego bohatera. Wszystko to zresztą uzasadnione fabularnie. Nic to jednak w porównaniu z tym co Twardoch nam ofiarowuje. Jestem jego fanką i niniejszym to publicznie ogłaszam. Wszystko co wyjdzie spod jego pióra łykam w ciemno.
Twardoch Szczepan. Pokora. Wydawnictwo Literackie, 2020
Czyta: Michał Żurawski