Szczepan Twardoch nakreślił, kiedyś w wywiadzie definicję powieści. Powiedział, że jest o wszystkim, bo jest o życiu” i „Null” spełnia te kryteria. Z jednym zastrzeżeniem, że sporo w niej również śmierci, bo jest ona nieunikniona podczas działań wojennych. Widzimy ją często, ponieważ bohater książki jako ochotnik trafia na front i służy w oddziałach ukraińskich. Mamy wojnę jak z gry komputerowej, a równocześnie jest ona jak najbardziej realna i taka jak w okopach wszystkich innych bitew tego świata. Różni się rolą technologii, ale niestety jej uczestnicy potrafią być odczłowieczeni i pozbawieni skrupułów jak zbrodniarze z poprzednich „edycji”.
Chyba nie ma innej tak bardzo realistycznej literackiej relacji z wojny, która toczy się tuż przy naszej granicy. Podobny rodzaj bezradności wobec machiny śmierci można odszukać w „Internacie” Serhija Żadana. Tam jednak w jej centrum znajduje się cywil. W „Nullu” dehumanizacja następuje już w opisie sprzętu jakim posługują się żołnierze. Przejmująca lektura i to na wielu poziomach. Twardoch już w swoich „śląskich” tożsamościowych historiach dał się poznać jako specjalista od pokazywania bezsensu konfliktów zbrojnych. W „Nullu” wszedł jeszcze na wyższy „level”. Jego bohater to kolejny ewerymen, którego zwykłe życie zamienia się w potyczkę nie tylko z samym sobą, ale w realną bitwę.
Ta książka głęboko zapada w pamięć i trudno o niej nie nie myśleć. Odcinamy się od tego co w Ukrainie, a Twardoch rozdrapuje strupy i nie pozwala ranom się zasklepić. Bardzo potrzebna lektura.
Twardoch Szczepan. Null. Marginesy, 2025
Lektor: Michał Żurawski