Podziwiam górską pasję autora, jestem zaintrygowana tłem historycznym, ale kryminalnie lekko zawiedziona. „Schronisko, które przestało istnieć” to debiut autora i gdyby redaktor postanowił część tekstu zostawić w maszynopisie to książka tylko by na tym zyskała.
Najpierw o pozytywach. Widać i czuć, że Karkonosze to ogromna miłość Sławka Gortycha. Dla tych, którzy ją podzielają, albo chcą nieco więcej się dowiedzieć o tych terenach to całkiem zgrabny „przewodnik” . Autor prowadzi zresztą ciekawego bloga „Zagubiony w Karkonoszach”. Intryga kryminalna dotyczy wydarzeń historycznych i również dużo informacji na temat burzliwego sąsiedztwa niemiecko czeskiego oraz późniejszych losów mieszkańców tego pogranicza można doczytać w książce. To literatura popularna i u mnie jest zgoda na „przemycanie” wiedzy w tej postaci. Tylko raczej nie w takich proporcjach. W kryminale najważniejsza jest zagadka, a ta dla mnie niestety była dość oczywista. Dałam się zaskoczyć chyba tylko raz. Generalnie bardzo lubię, jak kryminał toczy się częściowo w przeszłości. Tu jest trochę o tym z czym kojarzymy Dolny Śląsk czyli ukrytych przez hitlerowców skarbach, wydarzeniach powojennych czyli exodusie na „Ziemie Odzyskane” i wysiedleniach poprzednich mieszkańców, nadużyciach nowych władz itd. W tle jest jeszcze noblista związany z tym miejscem. Sporo.
Zdecydowanie najsłabszym wątkiem jest jednak historia rodzinna głównego bohatera. Wiem, że było to konieczne fabularnie, ale jest to „szyte tak grubymi nićmi”, że „dekonspiruje” całą opowieść. Bardziej wiarygodny był związek Maksymiliana. Widać, że autor w znanych sobie rewirach porusza się swobodniej, czyli Karkonosze, emocje młodego mężczyzny, praca, która całkiem przypadkiem jest wykonywaną także przez Sławka Gortycha.
Ogromny plus za wiedzę, oswajanie czytelnika z mało znanymi faktami historycznymi. Nad resztą jeszcze trzeba nieco popracować i może kolejny tom cyklu będzie doskonalszy.
Gortych Sławek. Schronisko, które przestało istnieć. Wydawnictwo Dolnośląskie. 2022
Seria: Ślady zbrodni