Nie bez przyczyny zamiast okładki książki wstawiłam widok na Drezno jak na obrazie Canaletta. Po lekturze „Drezno 1945. Ogień i mrok” Sinclaira McKaya można ten widok uznać za cud i chyba takim w pewnym sensie jest.
Autor z pietyzmem i drobiazgowo odtwarza wydarzenia z lutego 1945 w Dreźnie. Zanim jednak na podstawie wspomnień mieszkańców, relacji dowódców i lotników pokaże przebieg nalotów dywanowych nakreśla nam tło wydarzeń. Opowieść skupiona jest na cywilach, autor opiera się na historiach sporej grupy osób przebywających wówczas w mieście, co sprawia wrażenie pełnego obrazu tych zdarzeń. Analizuje przyczyny i skutki tej katastrofy, nikogo nie obwiniając, pozostawiając ocenę czytelnikowi.
Świetna książka. Ze względu na szczegółowość pewnie nie dla każdego. Niesamowicie mi się ją czytało tuż przed wyjazdem i chwilę po powrocie z tego miasta. Trudno też odkleić się przy jej lekturze od wojennej rzeczywistości w Ukrainie. Konteksty, o których mowa nie zniknęły wraz z zburzeniem i zniszczeniem miasta nad Łabą. Wojna tuż za granicą potwierdza, że coś co nam się wydawało historią dzieje się na naszych oczach. Gorzka refleksja po lekturze reportażu, który miał być przestrogą. Tym niemniej książka to ważny głos, który nie tylko utrwala to co już było, ale pozwala na odrobinę nadziei, że tragedia może być początkiem czegoś nowego. Przejmujący dokument strasznego czasu.
McKay Sinclair. Drezno 1945. Ogień i mrok. Znak Koncept, 2022
Tłumaczenie: Jan Dzierzgowski