Dawno nie czytałam thrillera, a ten pomimo dość nowoczesnego antruażu, skojarzył mi się z dziewiętnastowiecznymi powieściami grozy. Wiktoriański dom na odludziu, niepokojące zjawiska, dziki ogród to atrybuty takich opowieści. W tym wypadku wspomniana posiadłość naszpikowana jest również elektroniką, co jeszcze bardziej uwypukla duszną atmosferę tej historii.
Autorka powoli buduje napięcie, chociaż od początku wiemy, że zginęło dziecko. O tę zbrodnię posadzono nianię, która w listach z więzienia do adwokata przedstawia swoją wersję wydarzeń. W tej formule trudno uciec od współodczuwania narastającego niepokoju razem z Rowan.
Dom Elincourtów w okolicy uznawany jest za nawiedzony i bohaterka powoli rozsupłuje jego tajemnice. Zauroczona cudowną posiadłością, profitami z pracy, przymyka oczy na pewne niedogodności i rzuca się w wir przygody.
Książka pokazuje również trud pracy opiekunki do dzieci. Ruth Ware porusza jeszcze jeden ważny temat. Bohaterka zastanawia się na ile może być inwigilowana przez swoich pracodawców i jak jej wolność w domu z wszechobecnymi kamerami jest ograniczana. Dla mnie ten wątek jest dość przerażający.
Generalnie dobrze się tego słuchało. Wydaje mi się, że to przyzwoita gatunkowa powieść.
Ware Ruth. Pod kluczem. Czwarta Strona, 2020
Tłumaczenie: Anna Tomczyk
Lektor: Magda Karel