Nie jestem osobą, która się nadmiernie wzrusza, ale Roksana Jędrzejewska – Wróbel po raz kolejny spowodowała, że miałam ściśnięte gardło. Poprzednio poruszyła mnie zbiorem opowiadań „Siedmiu wspaniałych”, a teraz debiutem powieściowym „Stan splątania”
Nie jest to książka wybitna, raczej zero jedynkowa i z wieloma powielonymi stereotypami, ale równocześnie autorka dotyka najwrażliwszych strun. Roksana Jędrzejewska – Wróbel pisze o oczywistych rzeczach, ale robi to w taki sposób, że zmusza do refleksji i zastanowienia się nad ludzką kondycją. Lektura przeznaczona jest dla młodzieży, ale nie mam pojęcia czy nastolatki się w niej odnajdą. Jak dla mnie, młodzi bohaterowie powieści są postaciami nieco papierowymi. Maria, Lena, Miłosz w ramach szkolnego wolontariatu trafiają do domu opieki. Tam zderzają się z światem, który absolutnie się nie zazębia z tym, w którym przyszło im dorastać. Autorka łączy te dwie rzeczywistości: wyobcowanych, samotnych nastolatków z zmęczonymi życiem seniorami, tworzy płaszczyznę, na której spotykają się ludzie o podobnych marzeniach, ale z różnym bagażem doświadczeń.
Przez chwilę w książce jest dość przewidywalnie, ale od wizyty pensjonariuszy domu opieki na zamkniętym osiedlu, na którym mieszka młodzież, akcja jest nieco bardziej brawurowa. Siłą tej lektury są portrety seniorów. Chyba nie ma takiej drugiej gatunkowej powieści, która oswajałaby ten etap w ten sposób. Bez zbytniego sentymentalizmu, z sporym realizmem ( brak uzębienia Elodii, problemy z demencją Bertrama itd) i z ogromnym zrozumieniem autorki wobec różnych ułomności i odmienności.
Jest w tej książce sporo uproszczeń, ale jest w niej coś ponadczasowego. To przeplecenie młodego z starym, potraktowanie seniorów jak mistrzów, ale bez przesadnej bufonady, zauważenie wyalienowania i jednych i drugich. Wartościowa lektura, którą doceniono i znalazła się wśród nominacji do zeszłorocznej nagrody literackiej IBBY.
Jędrzejewska – Wróbel Roksana. Stan splątania. Wydawnictwo Literackie, 2021