Naprawdę niezły debiut. Wpisuje się w historie (szczególnie filmy), które burzą ład i porządek hierarchicznego świata amerykańskich nastolatków. Główny bohater Ezra Faulkner (ciekawa i niejedyna zabawa literacka) ulega wypadkowi, który strąca go z najwyższych szczebli drabiny na jej dół (oczywiście w jego mniemaniu). Z pomocą pewnej ekscentrycznej dziewczyny oraz „nowych” starych przyjaciół odbija się od dna i zaczyna dostrzegać pozytywne skutki tragicznych wydarzeń. Innymi słowy zaczyna dorastać i widzieć kolor szary. Książkę wyróżnia poczucie humoru autorki oraz niezły przekład. Niejednokrotnie gierki słowne Klubu Dyskusyjnego wzbudziły u mnie uśmiech. Tajemnica powiązań Ezry i Cassidy w zasadzie nie jest trudna do rozwiązania, ale raczej nie przeszkadza to w odbiorze lektury. Są momenty (szczególnie dotyczące odniesień do „Wielkiego Gatsbiego”), które sugerują, że autorka jest adeptką kursów kreatywnego pisania. Całość jednak wyszła zgrabnie, pomimo kalifornijskiej scenerii średnio hollywoodzko, ale rzeczywiście z tytułowym przesłaniem, że wszystko można zacząć od nowa.
Schneider Robyn. Początek wszystkiego. Moondrive, 2017
Tłumaczenie: Aga Zano
Moja ocena: 5/6