Mam dość wyraźne wspomnienie lekturowe sprzed kilkudziesięciu lat, czyli wtedy kiedy jeszcze dziecięciem byłam. Dotyczy ono jednego z opowiadań ze zbioru Ludwika Bronisz-Pikały: Światło w mroku. Autor/ narrator wracał do Poznania wojskową ciężarówką i zabrał po drodze dwójkę dzieci: kilkunastolatka i dziewczynkę w wieku około ośmiu lat. Przekonany, że są rodzeństwem, po rozmowie, głównie z chłopcem (bo mała kiepsko mówiła w języku polskim), usłyszał historię, która zapadła mi w pamięć dość mocno. Dziewczynka była Polką odebraną rodzicom i zaadoptowaną przez rodzinę niemiecką. Do tego gospodarstwa na roboty wywieziona została też mama chłopca i on sam. Narażeni tam byli na szykany Niemców, które dopiero po klęsce pod Stalingradem gdzie walczył i zginął gospodarz, nieco ulżyły. „Rodzeństwo” po śmierci obu opiekunek samodzielnie próbowało wrócić do ojczyzny. Nie mogłam pojąć, jak można było odebrać maleńkie dziecko biologicznym rodzicom. I tak naprawdę do dzisiaj nie mogę tego pojąć. Piotr Świątkowski podjął próbę wyjaśnienia zawiłości, które dotyczyły okupacji niemieckiej w Wielkopolsce. Miedzy innymi poruszył w tej publikacji temat masowego odbierania matkom dzieci i zniemczania małych Polaków. To jednak drobny wycinek z tego o czym jest ta książka. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla mieszkańców tego rejonu i nie tylko. Zazwyczaj historia okupacji naszego kraju przedstawiona jest z perspektywy mieszkańca Generalnej Guberni. To były jednak dwa różne światy. W Kraju Warty niepodzielnie rządził Artur Greiser, urodzony w Środzie Wielkopolskiej, „polakożerca”. Nazywany przez autora „potworem” odpowiedzialny za bardzo restrykcyjną politykę wobec Polaków. Piotr Świątkowski pisze o wypędzeniu Wielkopolan (głównie ważnych postaci dla środowisk lokalnych) zadenuncjowanych przez miejscowych Niemców w głąb kraju lub rozstrzelanych w masowej akcji Operacja Tannenberg. O przesiedlaniu do domów opuszczanych przez Wielkopolan, głównie Niemców bałtyckich i traumach z tym związanych. Opisuje miejsca kaźni: Fort VII, obóz na Głównej, obóz w Chełmnie nad Nerem. Odnajduje świadków wydarzeń z tamtych czasów, a rozmowy z nimi i ich bliskimi być może są ostatnimi świadectwami dotyczącymi tych wydarzeń. Pisze też o gehennie Żydów. Wszystkie te historie są tak porażające, że ja czytając je miałam ściśnięte gardło. Autorowi zapewne jednak nie chodziło o epatowanie okrucieństwem, tylko o pamięć. Jednego z bohaterów swojego reportażu pyta czy ma żal do Niemców. Pan Stawski odpowiada, że „możemy im wybaczyć, ale nie zapomnieć”. Nie wszystkie opowieści są jednakowo czytelne, poparte aparatem naukowym czy wspomnieniami świadków. Reportaż, bo to głównie reporterska „robota” jest jednak żywy, przejmujący i mocno porządkujący fragmenty wiedzy o okupacji w Kraju Warty. Autor też plastycznie opisuje codzienność mieszkańców tego rejonu. I stąd zapewne tytuł tej książki. Mocna lektura, po której ciężko się otrząsnąć. Jest też w niej fragment dotyczący „chłopców z Kórnika”, którzy kolportowali nielegalne gazetki. Uzupełnieniem tej akurat opowieści jest rozmowa, którą przeprowadziłam z synową jednego z powstańców wielkopolskich z Robakowa. Pani ta powiedziała, że jej teść uczestniczył w działaniach tej siatki i trafił za to do obozu. Nie potrafiła powiedzieć dokąd. Podsumowała to tylko, że nigdy nie chciał o tym rozmawiać i nigdy też nie doszedł do siebie po tych wydarzeniach. Przekazała też dokumenty z tego procesu. To kolejny dowód na to, że praca autora jest wypełnieniem luki, która powstała nieuzupełniana podręcznikami, wspomnieniami bliskich czy literaturą na ten temat. Moim zdaniem to bardzo ważna lektura. Koniecznie!
Świątkowski Piotr. Polakom i psom wstęp wzbroniony. Niemiecka okupacja w Kraju Warty. Rebis, 2017
Rozmowy z autorem można posłuchać tutaj.
One thought to “Piotr Świątkowski: Polakom i psom wstęp wzbroniony. Niemiecka okupacja w Kraju Warty”