Piotr Adamczyk: Dom Tęsknot

U mnie dobry czas czytelniczo. Po świetnym ” Całym pięknie świata” kolejna opowieść osadzona na Dolnym Śląsku pokazująca zawiłości historii na przykładzie zwykłych ludzi. Tym razem to saga rodzinna opowiedziana z perspektywy chłopaka, który dorastał w poniemieckiej kamiennicy. Jest w niej nieco sentymentalnie, bo o wielkiej miłości, jest zagadkowo, bo mamy tajemnicę i zbrodnię, ale najważniejsze jest cała plejada bohaterów pokazana na tle wydarzeń, od czasów powojennych po lata dziewięćdziesiąte, do powodzi tysiąclecia.

Mieszkańcy kamiennicy, w której dorasta główny bohater to przekrój dość specyficzny, a równocześnie pewnie typowy dla miejsca i czasu. Dom mieści się w wrocławskich Krzykach i zamieszkują go między innymi rodzice Piotra czyli Niemka, której po II wojnie światowej udało się zostać w mieście i ojciec pochodzący spod Kielc, były akowski partyzant, niemiecka zakonnica i przodownik pracy o żydowskim pochodzeniu, pisarz, pan Henryczek dający sobie radę w najtrudniejszych czasach i inni. Poznajemy losy przodków bohaterów i obserwujemy siermiężną rzeczywistość czasów powojennych i PRL. Wszystko to napisane tak jak lubię, z poczuciem humoru, dystansem, bez bufonady. Co najważniejsze nic w tej opowieści nie jest czarno białe, a przefiltrowane przez wspomnienia małego i nieco starszego Piotra trochę mi przypomina prozę Hullego, którą szalenie cenię.

Strażniczką pamięci, dosłownie i w przenośni, staje się mama głównego bohatera. Po wojnie nie daje się wysiedlić i zajmuje mieszkanie po rodzinie nazistowskiego pisarza (dzisiaj szczęśliwie zapomnianego). Przez dziesięciolecia chroni to co pozostało po poprzednikach, uzasadniając że być może wrócą na ” stare śmieci”. Ta niemiecko polska rodzina nie jest pewnie wyjątkowa na Dolnym czy Górnym Śląsku, ale chyba ma takiej żadnej literackiej. W losach mieszkańców kamiennicy odbija się wielka historia, ale Piotr Adamczyk stworzył ciepłą opowieść o ludziach zaplątanych w jej trybiki.

Jest to też powieść o dojrzewaniu. Z Piotrusia wyrasta Piotr, którego pierwszym wspomnieniem nie są karmiące piersi mamy ale dorodny biust sąsiadki. Wszystkie jego inicjacje i doświadczenia niewiele zmieniają w jego wizerunku. Charakteryzuje go duży dystans do siebie i otaczającego go świata, a jego biografia wpleciona w opowieść, pomimo szarej rzeczywistości, jest pełna przygód i kolorowa.

To też książka o mitologii, którą posługiwali się naziści. Autor podejmuje wyzwanie wyjaśnienia, dlaczego Niemcy dali się porwać szaleńcowi. Jest też skarbnicą wiedzy o Wrocławiu. Ja zawsze w takich sytuacjach zazdroszczę czytelnikom z opisanego miejsca, takiego kompendium podanego w takiej formule. Jest w tej prozie dużo informacji o „ziemiach odzyskanych” i te szczególne są ważne, bo wypełniają luki dotyczące dziejów poniemieckich rejonów, chyba jednak niezbyt powszechnie znanych. Jest w niej również mnóstwo pokoleniowych wspomnień z PRL ( pokoleniowych dla mnie, a dla młodszego czytelnika ponownie skarbnica wiedzy). To nie jest nowość na rynku księgarskim, więc bardzo proszę nie przegapcie jej. Warto chwilami przymknąć oko na powtórzenia, przydługawe opisy czy banalne metafory, które się autorowi zdarzają, bo całość to opowieść pełna nostalgii, z solidnym zapleczem historycznym i napisana z ogromną dozą sympatii wobec swoich bohaterów. Ja polecam bardzo.

Adamczyk Piotr. Dom Tęsknot. Agora, 2016

One thought to “Piotr Adamczyk: Dom Tęsknot”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *