Jak już prawie zwątpiłam w moc literatury odnalazł mnie Ota Pavel z „Śmiercią pięknych saren”. Jak by mi ktoś powiedział, że z taką frajdą będę słuchać opowiadań ( nie przepadam) i to jeszcze głównie o łowieniu ryb, to uznałabym to za niewyobrażalne. „Śmierć pięknych saren” to zbiór, w którym autor powraca do dzieciństwa i wspomina chwile, w których czuł się wolny. Ota Pavel napisał tę książkę po kilkuletnim pobycie w szpitalu psychiatrycznym i te opowiadania są zwieńczeniem jego twórczości.
Nie wiem co mnie urzekło w tej lekturze najbardziej. Być może to jak ciepło pisze o swoich bliskich, jego nostalgia za czasem minionym, jego stosunek do przyrody. Nie są to jednak sentymentalne wspomnienia, to napisana niezwykle żywym językiem opowieść o wcale niełatwym czasie. Autor mimochodem „przemyca” informacje o trudnym losie swojej żydowskiej rodziny. Pavel rozbraja jednak patos humorem, pisze o zwykłych rzeczach, które jawią się jako najcenniejsze i najważniejsze. Otuliła mnie ta książka w trudnym czasie i pozwoliła uwierzyć, że to co ja sobie cenię znaczyło coś i dla tego od dawna nieżyjącego już Czecha.
Mieszkam nad rzeką, kocham pedałować na rowerze nadrzecznymi trasami, czasem pływam po nich kajakiem. W życiu jednak nie złowiłam żadnej ryby, ale gdyby Ota Pavel zaproponował, żebym szukała robaków na wspólny połów to wstałabym nawet o czwartej rano. Niech ta deklaracja będzie rekomendacją tej prozy.
Pavel Ota. Śmierć pięknych saren. Stara Szkoła, 2021
Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski
Lektor: Jacek Dragun