Opowiadanie nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, ale na nową książkę Olgi Tokarczuk czekam zawsze z niecierpliwością. Odczekałam nieco w bibliotecznej kolejce, by cieszyć się lekturą. To cieszyć nie oznaczało gromkich wybuchów śmiechu, ale raczej zadumę. Do zbioru opowiadań o tytule oznaczającym po francusku dziwny, śmieszny, niezwykły w moim odczuciu najbardziej pasuje ten pierwszy przymiotnik. Wszystkie są zresztą świetne. I Prawdziwa historia z iście kafkowskimi korzeniami, Przetwory, w których dominuje czarny humor, Góra Wszystkich Świętych z zaskakującą puentą czy Zielone Dzieci. Drobiazgi, ale barwne, ciekawe i do przemyśleń. To trochę tak jakby Olga Tokarczuk filtrowała przez swoją wrażliwość czasem banalne opowieści. Trochę też mi nastrój niektórych z tych opowiadań przypominał Lobster i Black Mirror. Chodzi tutaj o postrzeganie przyszłości. Sądzę, że Olga Tokarczuk porusza tyle tematów i problemów, że każdy będzie mógł odnaleźć wśród tych tekstów ważne dla siebie. Wydaje mi się, że to udaje się nielicznym. I za to między innymi lubię tę autorkę.
Tokarczuk Olga.Opowiadania bizarne. Wydawnictwo Literackie, 2018
Moja ocena: 5/6