Jakoś mi się trudno rozstać z bohaterami gruzińskiej sagi Nino Haratischwili. Drugi tom tak jak napisałam jest kontynuacją części pierwszej. Gdzieś nawet przeczytałam, że w Niemczech wydano to jako całość. Jest co czytać, bo to prawie 1300 stron solidnej epickiej prozy. Oczywiście inaczej autorka rozłożyła akcenty i mam wrażenie, że jest w niej więcej wycieczek osobistych (niemiecka emigracja Nici, wspomnienia z gruzińskiego dzieciństwa) niż w tomie poprzednim bardziej chyba polegającym na informacjach z archiwów. Mam kilka przemyśleń dotyczących książki. Pierwsze to takie, że dla nas Polaków ta opowieść ma nieco inne znaczenie niż dla czytelnika z Europy Zachodniej. My żyliśmy w bardzo podobnych realiach o jakich pisze autorka i w tym sensie ta opowieść jest uniwersalna dla po sowieckiego świata. Marzenie narratorki by jej siostrzenica nie powtórzyła trudnego losu kobiet tej rodziny oraz czasy okazały się dla niej łaskawsze nie jest wcale takie oczywiste do spełnienia. Neurotyczna dziewczynka, może żyje w innej rzeczywistości niż jej Kristine, Stazja, Kitty czy Elene. To jednak nie jest gwarancją na lepszy los. Ten wątek autorka pozostawia otwarty i ja podobnie jak Nica chciałabym, żeby dziewczynka żyła w Gruzji wyobrażonej przeze mnie przed lekturą tej sagi. Powieść monumentalna, losy bohaterów pokazane na tle wydarzeń z całego stulecia. Nie są to jednak postaci papierowe. I dlatego trudno mi zapomnieć o świecie stworzonym przez Nino Haratischwili. Polecam. Jesień jest idealnym czasem na zaprzyjaźnienie się z kolejnymi pokoleniami rodziny Jaszich.
Haratischwili Nino. Ósme życie (dla Brilki). Otwarte, 2016
Tłumaczenie: Urszula Poprawska
Tom 2
Moja ocena: 5/6