Chyba chciałabym, żeby takie książki nie musiały powstawać. Nie wiem na ile był to wewnętrzny imperatyw autorki, żeby napisać o wydarzeniach przedstawionych w lekturze, a na ile „temat” do przeanalizowania. W zasadzie dla czytelnika nie ma to znaczenia. Nino Haratischwili ponownie powiodła nas w nieco egzotyczne dla nas rejony świata, ale powstała opowieść uniwersalna. O przekraczaniu granic, o mechanizmach wojny, o traumach z nią związanych. Na plan pierwszy w powieści wychodzą dwie tytułowe postaci. Ważny jest też dziennikarz próbujący rozszyfrować tajemnice Generała. Bohaterów jest zresztą więcej i autorka wyrazistą kreską nakreśla ich portrety. Wspólnym mianownikiem ich losów jest wojna całkiem nieodległa w czasie. Mamy zagadkę, która do końca pomimo tropów, domysłów pozostaje nierozstrzygnięta. Finał jest konsekwencją działań uwikłanych w zbrodnię osób, spodziewamy się kary dla ich poczynań i w zasadzie nie jest to niewiadoma. Ważniejsze w tej opowieści jest jednak pokazanie destrukcyjnego wpływu wojny na losy jednostek. I to nie tylko bezpośrednich uczestników ale również ich bliskich. Nic nie jest czarno białe, a bohaterka, która tak postrzega rzeczywistość płaci za taką naiwność niewspółmierną karę. Poplątane życiorysy, uczucia nieoczekiwane i bez wpisanego szczęśliwego zakończenia, dylematy moralne. Dobra proza, która pozostawia w zamyśleniu.
Haratischwili Nino. Kotka i Generał. Otwarte, 2019