Kontynuacja, która podobnie jak pierwsza część, przenosi nas o kilkadziesiąt lat wstecz i pokazuje dalsze losy Stramerów. Rodzina rozproszyła się w trakcie wojny, nikt z sześciorga rodzeństwa nie pozostał w Tarnowie. Część trafiła na Syberię, Hesio do Moskwy, Salek do Francji, a najmłodsi pozostali w okupowanej Polsce.
Saga, która bez martyrologii opowiada o losach żydowskich bohaterów. Ich historie poznajemy z perspektywy każdego z nich. Te kilka lat rozłąki z tarnowskiego „monolitu” wydobywa na nowo każdą z postaci. Świetnie było sprawdzić co działo się dalej z dziećmi Ryfki i Nathana. A działo się mnóstwo. Rudek i Rena trafiają do Stalińska na Syberii i tam próbują „przezimować” ten straszny czas, Hesio zostaje „szychą” w armii Berlinga, Wela z Natkiem nie mając papierów jako małżeństwo, żyją osobno. Trafia do nich w końcu Nusek. Małą Różę ukrywa przedwojenna opiekunka Babunia. Salek działa w francuskim ruchu oporu. Cały kalejdoskop zdarzeń i postaw.
Tak jak kryształowi nie są Stramerowie, tak samo jest wokół. Większość z nich musi ukrywać swoje pochodzenie i dla części z nich te nowe tożsamości są otwarciem. Podobnie jak inni ludzie, których dotknął ten trudny czas, dokonują różnych wyborów. Raz lepszych, raz gorszych. Bardzo mi się podoba, że Łoziński pisze o nich jak o żywych ludziach. Nie wszyscy budzą sympatię, nie każde działanie aprobatę. Nie przeszkadza to absolutnie towarzyszyć tej rodzinie we wszystkim co prowadzi do ich wspólnego powojennego spotkania. Mnie to sklejanie wspólnej Stramerowej fotografii się podobało, chociaż chyba nieco mniej niż pierwsza część.
Łoziński Mikołaj. Stramerowie. Wydawnictwo Literackie, 2023
Cykl: Stramer (tom 2)