Wczoraj byłam na Dywizjonie 303. Historii prawdziwej. Wcześniej oglądałam również wersję konkurencji. Filmy są różne, choć opowiadają o tym samym fragmencie historii. Nie będę się rozwodzić nad jakością, zaletami i wadami obu produkcji. Dla mnie ważne jest to, że ktoś podjął rękawicę i stworzył film o chłopakach, którzy mieli niemały wkład w walce z hitlerowcami. Przy tej okazji odkopałam taki oto drobiażdżek. Książka gabarytowo niewielka, dość mocno koresponduje z tematami poruszanymi w filmach. Jej autor to postać nietuzinkowa i jak się okazuje powszechnie znana. Mieczysław Pawlikowski był aktorem i chyba najbardziej zapamiętaną odtwarzaną przez niego postacią był Zagłoba. To jednak działo się sporo później od wydarzeń pokazanych w książce. W czasie wojny autor znalazł się w Anglii i w dywizjonie 300 był bombardierem, a później tytułowym Halifaxsem wraz z kolegami odbywał loty zrzutowe nad okupowaną Europą. Wspomnienia Pawlikowskiego, ze względu na styl to niełatwa lektura. Niestety kiepskie są też wiersze autora wplecione w tekst. Opis życia „koszarowego”, przyjaźni, frustracji związanych z życiem żołnierskim, działań wojennych to interesujące świadectwo czasu. Mnóstwo anegdot i życiorys godny scenariusza filmu o polskich lotnikach w Wielkiej Brytanii to niewątpliwe zalety tych wspomnień. Wbrew zachętom na okładce nie jest to porywająca książka, ale dopełnienie do tego co już wiemy po pozostałych lekturach i filmach naprawdę niezłe.
Pawlikowski Mieczysław. Siedmiu z Halifaxa „J”. Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1988
Moja ocena: 4/6