Dla mnie kontynuacja cyklu autorstwa duetu Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński to świetna rozrywka. Już po pierwszej części byłam admiratorką profesorowej Szczupaczyńskiej i nadal uważam ją za jedną najbardziej interesujących postaci polskiego kryminału. W tym tomie pani Zofia ociera się o świat przestępczy do tej pory jej nieznany. Oczywiście to co nas bawi najbardziej to kontrast pomiędzy mieszczańskimi zwyczajami, którym bohaterka hołduje, a tym jak jej postać ewoluuje. Autorzy i tym razem delikatnymi mrugnięciami, „kwestiami zza kadru” dają do zrozumienia, że profesorowa Szczupaczyńska, co prawda urodzona w Przemyślu, ale najbardziej krakowska z mieszkanek grodu smoka, pod wpływem doświadczeń delikatnie się zmienia. To kryminał retro, więc cały czas w tle towarzyszą nam wydarzenia i postaci historyczne i jest dodatkowa wartość tej powieści. Rozszyfrowywanie nazwisk kojarzonych z podręczników to również świetna zabawa. Bohaterka i jej małżonek nadal z upodobaniem czytają wyimki z krakowskiego „Czasu”, co w tej części jest bardziej zasadne i oddaje ducha La belle époque. Tym razem zadaniem detektywa w strojnym kapeluszu jest odnalezienie mordercy ulubionej służącej. Profesorowa Szczupaczyńska przygląda się swojemu miastu i refleksja z przeczytanego przez nią fragmentu artykułu, która zapewne stała się inspiracją tytułu, jest podsumowaniem tych obserwacji.
Przez rozdartą zasłonę pozorów uderza nas widok błotnej kałuży
I rzeczywiście, śledztwo ujawnia brudy pozornie uładzonego miasta. Ten wątek zresztą, chociaż opowieść dotyczy czasów sprzed 140 laty, jest niezwykle aktualny i współczesny. Proceder, o którym mowa został jedynie ubrany w kostium z epoki.
„Amazonki, dobre sobie – pomyślała Szczupaczyńska. – Słuchać o bezwstydnych kobietach, które chwytają się męskich profesji, zamiast zajmować się tym, co do nich należy”.
Ja bardzo się cieszę,że pani Zofia w przerwie między robieniem powideł zajęła się tym co do niej nie należy. Dzięki temu ja mogłam cieszyć się jej przygodami jako śledczej i sprawiło mi to mnóstwo frajdy. Rzeczywiście było lepiej niż Tajemnicy domu Helclów. A to jeszcze nie koniec, bo jest i część trzecia: Seans w Domu Egipskim.
W książce jest jeszcze fragment, który wpisuje się w dyskusję, która obecnie się toczy. I sądzę, że ani autorzy kryminału sprzed kilku lat, ani „cytowany” Stanisław Teofil Kurkiewicz nie mieli pojęcia jakiego sensu nabiorą te słowa w kontekście ostatnich wydarzeń.
-Gorszących, tak! Kraków jest Babilonem, droga pani profesorowo! Kwitnie nierząd, w poczekalniach u płócienników zawsze moc pacjentów, można tam ujrzeć nawet uczniowskie mundurki, tymczasem nikt nie piśnie nawet o wprowadzeniu nauczania o życiu płciowym w szkołach! Wszędzie mowa o pewnym zgorszeniu, ale sprośne ryciny krążą miedzy młodzieżą, sprośne czasopisma leżą spokojnie przy poduszce, dziewczęta przynoszą sobie taką literaturę, '”panience od panienki”. I co? I nic? Nie powinno być miejsca na ucztę wyobraźni, rozmowy z kolegami i koleżankami, jeno na fakty, wiedzę rzetelną. Należy krzewić naukę płciową prawdziwą, obszerną zwłaszcza wśród kobiet…będą wtedy stateczniejsze, odporniejsze na czyhające zewsząd zagrożenia…
Takie i jeszcze kilka innych refleksji w kryminale retro Maryli Szymiczkowej.
Szymiczkowa Maryla. Rozdarta zasłona.Nowe śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej. Znak, 2016
Cykl: Profesorowa Szczupaczyńska Zofia (tom 2)