Na zdjęciu mój ukochany kot, który ostatnio w takiej pozycji spędza większość doby. Oczywiście ja obserwując go zazdroszczę mu bezgranicznie. I tak sobie myślę drepcząc wokół, co też taki kot może śnić? Podpowiedź znalazłam w książce Marty Kisiel. To oczywiście może być jeden z światów, gdzie moja Mańka pasuje i śpiąc i hasając. Pani Ałtorka wciągnęła mnie w uniwersum znane podobno jej czytelnikom z poprzednich książek skierowanych do nieco starszych. Trzeba sprawdzić! Ja z przyjemnością na chwilę przeniosłam się do domu na uboczu zamieszkałego przez całą plejadę interesujących postaci. Główny bohater to dziewięciolatek Bożek, którego po naradach rodzinnych mama i wujkowie zdecydowali wysłać w szeroki świat czyli do szkoły. Było to o tyle skomplikowane, że chłopiec żył do tej pory w otoczeniu postaci może dziwnych (osobistego anioła stróża- Lichego i małego potwora – Gucia oraz innych), ale dobrze znanych, akceptujących jego fochy i kochających go niezmiernie. Wyjście z bezpiecznego kokonu jest dla Niebożątka sporym wyzwaniem i o tym między innymi jest ta opowieść. Bożek zmaga się jeszcze z kilkoma innymi problemami, ale autorka ze sporą dawką humoru oraz wyobraźni próbuje je rozproszyć. Ja bawiłam się fantastycznie i polecam lekturę Małego Licha i tajemnic Niebożątka, bo to mądra, dowcipna książeczka jest. To literatura dla dzieci, ale ja podobnie jak mój kot odnalazłabym się w świecie, gdzie za towarzyszy zabaw miałbym taką wyrozumiałą „ekipę”, a do tego jeszcze lubiącą sprzątać, gotować, robić na drutach. Pomarzyć dobra rzecz. Poza tym autorka miłośniczką Romantyzmu jest i dla lubiących gry literackie bonus w nawiązaniach. I najważniejsze mały człowiek (i jako bohater i jako czytelnik) traktowany jest prze Martę Kisiel poważnie i z sporą dawką empatii.
Mały anioł spojrzał wiec wyczekująco na większego kolegę po fachu. Tsadkiel, który siedział razem z nimi przy kuchennym stole, w sposób metodyczny sporządzał właśnie listę zakupów w kolejności alfabetycznej, z podziałem produktów na grupy tematyczne. Jak zwykle zamierzał do niej załączyć plan hipermarketu z wytyczoną optymalną trasą.(…)
– Nie mogę z tobą iść, ale coś ci dam – powiedziało Licho. Z bardzo poważną miną wyrwało sobie ze skrzydła puchate, lekkie piórko, dmuchnęło w nie lekko i wręczyło Konradowi. – Miłość, miłość przydaje się zawsze.
– Jak również niezłomność – rzekł Tsadkiel, podając mu drugie pióro, długie i smukłe, z własnego skrzydła.
-I kawał porządnej skóry, żeby to wszystko zebrać do kupy- dodał Turu dziwnie zachrypniętym głosem i zdjąwszy jeden z rzemieni, które zawsze nosił na nadgarstku, raz-dwa zmajstrował amulet i powiesił go Konradowi na szyi. Anielskie pióra zdawały się świecić delikatnym blaskiem, a gdy ich dotknął, poczuł pod palcami delikatne wibracje.
Miłość.
Niezłomność.
Przyjaźń. (…)
…Bo dzieci ze szkoły uważają, że jestem dziwny!
-Bo jesteś.-Wcale, że nie!!!
-Jesteś Bożku,jesteś – odparł wujek Konrad ze stoickim spokojem, odchylając głowę, żeby spojrzeć w chabrowe oczy chłopca. – No i co się tak złościsz? Przecież w tym nie ma nic złego. Ani nic dobrego. Po prostu tak jest i już. Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni ludzie wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów… albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki.
Kisiel Marta. Małe Licho i tajemnica Niebożątka. Wilga, 2018
Ilustracje: Paulina Wyrt