Mieszkam w pięknym miejscu. Nie tylko w pobliżu Poznania, ale również niedaleko Kórnika. To małe senne miasteczko ma niesamowity potencjał. Moim zdaniem nie do końca wykorzystany. Dzisiaj chciałam się pochylić nad książkami dla dzieci, w których Kórnik i okolice są tłem wydarzeń. Kórnicka Biała Dama i inne historie związane z tą miejscowością, aż się proszą, by je spożytkować literacko. Mariusz Niemycki akcję początku serii Detektyw Zuzia na tropie umieścił właśnie w tym miejscu. Zuzia to dwunastolatka, która razem z mamą konserwatorką dzieł sztuki wędruje po Polsce i Europie. Pomysł sam w sobie świetny, bo pozwala autorowi wykorzystać różne dobra kultury i przystosować je do swoich potrzeb fabularnych. W Zuzi na zamku Białej Damy wyszło dość zgrabnie. Główna bohaterka próbuje zapobiec kradzieży portretu Białej Damy czyli Teofili z Działyńskich Potulickiej. Intryga kryminalna może nie przykuwa do fotela i nie śledzimy jej obgryzając z niepokoju paznokcie, ale autor wybrnął z pułapki infantylnej zagadki, rozbudowując wątki obyczajowe. Mamy więc relację pomiędzy główną bohaterką i jej mamą, jest wątek poszukiwań partnera dla samotnej rodzicielki, są postaci trzech chłopców: Tomka, który w pewnym sensie jest przewodnikiem po miasteczku oraz dwóch harcerzy, którzy wprowadzają element komizmu. Jest trochę o zamku, trochę o Arboretum czyli udało się wpleść charakterystyczne dla Kórnika miejsca do treści powieści. Kórnik w książce Niemyckiego to:
Mnóstwo zabytkowych kamieniczek, wszędzie zieleń*, powietrze jakby lżejsze niż w Zielonej Górze. Najważniejszy jednak był brak tego nerwowego pospiechu, obojętności i wyobcowania. Zuzia stwierdziła, że mogłaby tu zamieszkać na stałe.
*Książka powstała zanim włodarze gminy nie zdecydowali o wycięciu wszystkich drzew na rynku i wyłożeniu go płytami. Pozostały opis, choć to subiektywna opinia, dość zgodny z moimi obserwacjami. Autor nie bardzo ma też gdzie wysłać bohaterki na posiłek. To chyba od 2006 roku zmieniło się na plus. Oczywiście, gdyby potraktować tekst literalnie.
W każdym razie próba wykorzystania Kórnika z jego zasobami podjęta i zrealizowana. Przyjrzyjmy się innym wydawnictwom.
Kolejna książka to Testament bibliofila Arkadiusza Niemirskiego. Ta powieść dedykowana jest nieco starszym czytelnikom i autorowi, który wzbogacił kultową serię o Panu Samochodziku szesnastoma nowymi tomami trudno uciec od konwencji mistrza Nienackiego. To w tym wypadku nie zarzut tylko zachęta do przeczytania tej książki. Ponownie akcja toczy się głównie w Kórniku, ale akcent przesunięty jest na bibliotekę z jej bogatymi zasobami. Arkadiusz Niemirski wplata w fabułę również pozostałe zabytki miasteczka oraz jego historię. Skupia jednak uwagę na Tytusie Działyńskim, który był otoczony szacunkiem przez „organizatora” gry mającej na celu dotarcie do skarbu. Emanuel Karski architekt i bibliofil, po swojej śmierci pozostawił testament z wskazówkami jak rozwiązać zagadkę dotarcia do spadku. Chętnych jest kilkoro. Do najbliższej rodziny dołączył również detektyw z swoim młodym pomocnikiem Omnibusem. Przygód co niemiara, konstelacje sprzymierzeńców i wrogów zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zagadki, w które wpleciona jest i Biblioteka Kórnicka i Biała Dama, a tłem jest Kórnik nie uwłaczają inteligencji czytelnika. Zabawa ciekawa, dość dużo informacji o zabytkach, które są anturażem do wydarzeń. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, kontrolowałam nieco autora i nie „złapałam” go na nadużyciach w wykorzystaniu wiedzy o miasteczku. Rzetelnie się przygotował i z czystym sumieniem można tę książkę polecić jako wstęp do poznania Zamku, Arboretum i okolicy. Jest w niej nieco „dydaktycznego smrodku”:
Chłopak znał go wystarczająco dobrze (język francuski – mój przypis), aby zrozumieć o czym rozmawiano w Buduarku. Dzięki tym umiejętnościom mógł się na własnej skórze przekonać, że w profesji detektywa wykształcenie jest podstawowym narzędziem pracy, bronią skuteczniejszą od pistoletu. I na tym miedzy innymi polegała przewaga nad rywalami dążącymi do zdobycia spadku po Karskim.
Wszystko to jednak da się przeżyć kibicując bohaterom w rozwiązaniu zagadki. I to zdecydowanie mój faworyt w literackiej trójce dotyczącej Kórnika i okolic.
Akcja ostatniej książki, gdyby nie tytuł nawiązujący do nieodległej od Kórnika miejscowości, mogłaby się dziać gdziekolwiek. Jest jeszcze jeden ślad poznański: wizyta głównego bohatera i jego taty w dużym sklepie budowlanym. Bartek Koniczna i jego Banda z Zaniemyśla, skierowany jest do dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Chłopiec i jego przyjaciele przeżywają przygody przypisane do ich metryki. Główny bohater jest lekkim pechowcem, ale też bystrym obserwatorem rzeczywistości. Ponownie (po Gupikowie), jest fragment poświęcony akwarium, mamy pokazane relacje miedzy rówieśnikami oraz Bartkiem i jego rodziną. Ciekawe są niektóre spostrzeżenia chłopca jak np to o zegarze:
-Jeśli myślisz, że ja nie wiem, że ty robisz specjalnie, to jesteś w błędzie. Wiem, że zwalniasz, gdy na coś czekam, a przyspieszasz gdy świetnie się bawię. Ale pamiętaj, ja Bartek Koniczyna, nie dam się już więcej nabrać! Już cię rozszyfrowałem! Naprawdę!
No ale walory miejsca, w którym toczy się akcja autorka wykorzystała w niewielkim stopniu. Przynajmniej w tej części cyklu.
Szanowni Państwo, jeśli gdzieś udało wam się odnaleźć tropy kórnickie w literaturze (głównie dla dzieci młodzieży) będę wdzięczna za informacje. Ten mały rekonesans to mam nadzieję wstęp do wspólnej zabawy. Ja mam zamiar wykorzystać te wydawnictwa w pracy z dziećmi, więc za każdy kolejny sygnał bardzo dziękuję.
Niemycki Mariusz. Zuzia na zamku Białej Damy. Wydawnictwo Skrzat, 2016
Seria: Detektyw Zuzia na tropie
Moja ocena: 4/6
Niemirski Arkadiusz. Testament bibliofila. Wydawnictwo Skrzat, 2017
Moja ocena: 5/6
Zawadzka Danuta. Bartek Koniczyna i Banda z Zaniemyśla. Wydawnictwo Skrzat, 2013
Seria: Bartek Koniczyna (część 2)
Moja ocena: 4/6
Bartek Koniczyna był w pewnym okresie ulubionym bohaterem Tymka. Przeczytaliśmy prawie całą serię. Zaczęliśmy w przedszkolu ( w „starszakach”). Mimo że bohater jest uczniem, ma bodajże 9/10 lat (jeśli dobrze pamiętam), to mam wrażenie, że jego przygody mogą się bardziej podobać przedszkolakom niż rówieśnikom Bartka. Może się mylę, wiadomo dzieci różnie odbierają tekst, do tego dochodzi kwestia samodzielnego czytania (innego niż „mamusiowe”), ale sądzę, że to książka maksymalnie dla pierwszoklasistów. Warta jednak polecenia – zgrabnie napisana.
Agnieszka dziękuję za Twoje podpowiedzi podparte doświadczeniem czytania z dziećmi. Mam nieco problemów z literaturą dla dzieci młodszych, bo zdążyłam zapomnieć jako mama a jako bibliotekarz na nowo obserwuję małych czytelników dopiero od tego roku.