Ostatnio gonię własny ogon i mam niewiele czasu na czytanie. Za chwilę wakacje i być może stosik oczekujących książek nieco w końcu zmaleje. Póki co już kilka dni chodzę opowiadając wszystkim dookoła o lekturze, która przyprawiła mnie o gęsią skórkę, niebotyczny niepokój i rozstrój żołądka. Wizja przyszłości stworzona przez Margaret Atwood (stosunkowo niedawno, bo w 1985 roku) tak mnie zaniepokoiła, że nie mogę przestać myśleć o tej książce. Mam nadzieję, że świat stworzony przez autorkę, pozostanie tylko utrwalony na kartach powieści. Książka opowiada o nieodległej przyszłości w państwie, które wyłoniło się północnej Ameryce. Panuje tam terror i reżim religijny. Nie chcąc zdradzać zbyt wiele z treści napiszę tylko, że główna bohaterka opowiada o swoim obecnym położeniu wspominając jak się w tej sytuacji znalazła. Próbuje też nie zatracić resztek godności i człowieczeństwa. I to mnie właśnie w tej lekturze tak przeraziło. Łatwość z jaką udało się zmienić los mieszkańców tego państwa, bezsilność bohaterów wobec absurdów rzeczywistości dookoła. Oczywiście wynika to z różnych analogii i dlatego ta książka tak uwiera. Zastanawiając się jak jak gatunkowo przypisać tę powieść przyjrzałam się definicjom antyutopii i dystopii. Według Artur Czesaka dystopia to „utwór fabularny przedstawiający koszmarną, choć logicznie uzasadnioną, wewnętrznie spójną i niekiedy dość prawdopodobną wizję przyszłej egzystencji człowieka’’. Opowieść podręcznej wydaje się być klasycznym przykładem dystopii. Moim zdaniem lektura obowiązkowa.
Zapiski na marginesie: Dochodzą do mnie słuchy, że ekranizacja powieści (serial) ciekawy. Ja oczywiście polecam najpierw pierwowzór.
Atwood Margaret. Opowieść podręcznej. Państwowy Instytut Wydawniczy, 1992
Tłumaczenie: Uhrynowska-Hanasz Zofia
Seria: KIK Klub Interesującej Książki
Moja ocena: 6/6