W zeszłym roku było kilka okładek książek, które przykuwały wzrok. Wsród nich jest i ta z zdjęciem czwórki młodych ludzi, zapewne gdzieś na wydmach nad Bałtykiem. Niestety z wiedzą, która posiadamy sielankowość tego zdjęcia oraz wspomnienia z ostatnich wakacji 1939 wybrzmiewają znacznie mocniej. Ta książka o ostatnim przedwojennym lecie trochę koresponduje z „Stramerem”, trochę mi się kojarzy z filmami „Kroniką wypadków miłosnych” czy ’ Jutro idziemy do kina”. Wszystkie te historie uchwyciły świat przed katastrofą, zatrzymały go w kadrze. Książka Marcina Wilka jest jednak wyjątkowa, bo to nie fikcja. Oparta jest na wspomnieniach młodych ludzi, fragmentach z dzienników literatów i polityków, no i sporych wyimkach z ówczesnych gazet. Rzetelna praca autora. Czyta się to jak niezły thriller. Niby wiemy, jak się zakończy, ale cały czas mamy nadzieję. Bohaterowie opowieści to bardzo młodzi ludzie, często dzieci. To ich świadectwo w kontraście do fragmentów wspomnień ludzi znacznie starszych wygląda dość podobnie. Niewielu z nich przewidywało, że wojna jednak wybuchnie. Autor zresztą stopniuje napięcie tak jak stopniowały je wydarzenia. Dla mnie najciekawsze fragmenty tej lektury to te, które dotyczą nie tylko ówczesnych nastrojów, ale zwykłego życia. Te drobiazgi dotyczące realiów tworzą, imponującą erudycją autora, mozaikę codzienności. To taka książka, gdzie przy okazji dowiadujemy się mnóstwa rzeczy i sprawdzamy dalej. Marcin Wilk zwiedzając wakacyjnie Polskę ( w granicach sprzed wojny), sprawdzając życiorysy swoich bohaterów czy przeglądając ówczesną prasę, nienachalnie opowiada nam o tych czasach. Równocześnie udaje mu się uchwycić ponadczasowość losów, miejsc czy emocji. Książka z biblioteki, ale dobrze mieć ją w swoich zbiorach, by móc do niej wracać. Historia z ludzką twarzą.
Wilk Marcin. Pokój z widokiem. Lato 1939. WAB, 2019