„Sprzedawca arbuzów” to zbiór felietonów zamieszczanych w Newsweeku. To jedna z tych książek, które warto mieć gdzieś na podorędziu, a jak pisze autor nawet w ubikacji. To komplement, kiedy przeczytamy wśród jakich tuz pisarstwa znalazłaby się książka Marcina Mellera u niego w tym przybytku. Marcin Meller w dowcipny sposób komentuje rzeczywistość i pomimo że kilkakrotnie się zarzeka, że to jego pisanie nie przychodzi mu tak bardzo łatwo, pióro ma lekkie.
Ja niezbyt szczególnie śledzę karierę medialną autora, poza książką o Gruzji ( moim zdaniem świetną) nie czytałam jego tekstów w gazecie i nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać po tej lekturze. Wyłania się z niej bezpretensjonalny, nieco zwariowany facet, który jest moim rówieśnikiem i dość blisko mi do jego przemyśleń na temat rzeczywistości. Po części wynika to z wspólnoty pokoleniowej, po części z podobnego postrzegania świata. I pewnie dlatego „Sprzedawcę arbuzów” czytało mi się bardzo dobrze. Przy kilku felietonach śmiałam się głośno, przy niektórych mocno zafrasowałam, część mnie zdziwiła, a część modelowała poglądy. Nie wiem czy będzie się to czytało jak Prusa po latach, ja po przeczytaniu ich jakiś czas po wydaniu, mam wrażenie, że dotykając teraźniejszości część tych tekstów jest uniwersalna. Najmniej pewnie zestarzeją się te dotyczące rodziny czy szeroko pojętej kultury. I to nie jest tak, że zawsze z autorem się zgadzam, czasem bym polemizowała. Felietony poza dobrą zabawą były też inspiracją. Wynotowałam kilka tytułów książek, filmów, płyt, seriali i będę sprawdzać.
Autor podzielił książkę tematycznie :“Pobawimy się?”, “Kwestia przyzwyczajenia”, “Przesuwanie orzeszka” oraz “Aman Aman”.Jest tam o rodzinie, polityce, obyczajowości i kulturze. Już napisałam, że najbardziej podobały mi się te dotyczące kultury np o komentarzach na Lubimy Czytać (” O rybach i literaturze”), czy o gangach bibliotekarek w „Książkach jak kastetach” (prywata). Marcin Meller garściami czerpie z swojej biografii, spotkań i doświadczeń i te anegdoty z jego życia mocno ubarwiają lekturę. Wszystko to byłoby niezjadliwe gdyby nie ironia, dystans do siebie oraz poczucie humoru. Polecam, szczególnie do nieśpiesznego czytania w rożnych okolicznościach przyrody.
Meller Marcin. Sprzedawca arbuzów. Wielka Litera, 2016