To bardzo sensualna proza. Książka, w której w warstwie fabularnej nie dzieje się nadmiernie. Mamy główną bohaterkę i jej przyjaciółkę, które wróciły do wioski, miejsca dorastania jednej z nich. Towarzyszą w chorobie Róży. W opowieści przeplatają się wspomnienia z tym co dzieje się aktualnie.
Ten mikrokosmos rodzinny z otaczającą bohaterów przyrodą, autorka tworzy z fraz przynależnych poezji. Lebda jest poetką i w tej powieści jej liryczna wrażliwość, uważność na słowa, obserwacje to niezwykłe walory, które pozwalają czytelnikowi spojrzeć na beskidzką wioskę i jej mieszkańców przez soczewkę jej doznań. To niesamowite doświadczenie, często intymne, bohaterka „obnaża” się i odnajduje się w rejestrach w codzienności często pomijanych. Tylko to co się dzieje w jej życiu nie jest całkiem zwyczajne, bo towarzyszy swojej babci w chorobie, a dziadkowi w niegodzeniu się na taki scenariusz. Jednocześnie przy spostrzeżeniach dotyczących przemijania zapisuje swoje emocje związane z fizyczną pomocą chorej seniorce, co generalnie nie jest łatwe. Zadziwiające jest jak obie czerpią z tej relacji.
Nie ma w tej powieści czułostkowości, sentymentalizmu, ogranych literackich chwytów. Jest coś co potrafi chwycić za gardło. Wielowymiarowa, bliska natury ( momentami wręcz naturalistyczna), dojrzała opowieść o godzeniu się na nieuniknione.
Rzadko czytam wiersze, ale ta książka przypomniała mi jak ważna jest poezja w naszym życiu.
Lebda Małgorzata. Łakome. Znak, 2023
Lektor: Martyna Szymańska